Nie oszukujmy się - zwłaszcza my, kobiety, zazwyczaj nie wiemy, co mamy w szafie... i na szafie. Wiecie, ile razy natknęłam się na ubranie, o którego istnieniu zapomniałam kilka miesięcy (!) wcześniej? Ile razy kupiłam buty i po wyjściu w nich raz-dwa razy, stwierdziłam, że są niewygodne/cisną/nie pasują mi i odłożyłam je do pudełka na szafę, żeby leżały tam po dziś dzień? Wiele, wiele razy. A jednak ciągle je trzymałam, mówiąc "kiedyś założę, kiedyś się przyda, na pewno będzie jeszcze okazja". Znacie to? Powiem Wam coś, co pewnie już i tak same wiecie - nie będzie okazji, nie założycie tego. Przy następnym przeglądzie szafy też odłożycie tę rzecz ze słowami "kiedyś założę, kiedyś się przyda, na pewno będzie okazja"...
Jeżeli chodzi o maniakalne gromadzenie, to u mnie największy problem jest z butami i książkami, mam ich zdecydowanie za dużo. Dlatego to nimi zajęłam się w pierwszej kolejności.
Żeby przegnać sentymenty najlepiej zacząć zadawać sobie pytania.
Takie naprawdę zwyczajne pytania, nad którymi człowiek niezbyt często się zastanawia, w tym całym szaleństwie kupowania i chomikowania.
Jeżeli chodzi o książki i buty, to te pytania brzmią:
- Po co mi buty, które nadają się tylko do podziwiania, a w żadnym wypadku do chodzenia? Czy też takie, które mnie cisną? Albo obcierają? A w ogóle to po co ja kupuję buty na obcasie, skoro kocham wygodę i jestem stworzona do płaskiego obuwia?!
- Jak często zakładam/zakładałam dane buty i kiedy ostatnio miałam je na sobie? Czy nie zrezygnowałam z chodzenia w nich po jednym spacerze?
- Które buty najbardziej lubię, w których najczęściej chodzę i w jakim typie obuwia czuję się najlepiej?
- Po co mi książki, do których z pewnością nie wrócę, bo mi się nie podobały lub których w ogóle nie dokończyłam?
- Które książki są moimi ulubionymi i będę do nich wracać jeszcze nieraz?
- Dlaczego ciągle kupuję gazety i po pobieżnym przejrzeniu zdjęć odkładam je na stosik "do przeczytania", skoro od kilku miesięcy nie przeczytałam żadnej z nich? I na kij ja je gromadzę?
I wiecie co? Opornie, wielce opornie, ale działam w kierunku pozbycia się części mego dobytku. Dlatego teraz czas na przechwałki z moimi postępami ;)
W ciągu ostatnich dwóch tygodni skupiłam się głównie na punkcie 3, czyli daniu rzeczom nowego życia.
Zdołałam więc...
- wysłać kilka książek i kilkanaście filmów (tych z gazet) do ludzi, którzy wyrazili chęć ich przygarnięcia
to tylko część tych, które wysłałam ;) do przygarnięcia czeka jeszcze kilka filmów, książek i gazet, których listę znajdziecie tu
- przejrzeć buty i wyselekcjonować 5 par do sprzedaży (bo niektóre są całkiem nowe, inne ubrane kilka razy, dlatego szkoda mi je rozdawać za darmo, w końcu sama też ich nie dostałam, a kupiłam)
jeśli któreś Wam się podobają, piszcie na mojego maila
- wybrać (na razie!) 6 książek, do których na pewno nie wrócę, do sprzedania albo wymiany
ceny tutaj
I w ramach walki z bezsensownym wydawaniem pieniędzy na piękne, ale niekoniecznie potrzebne rzeczy, dałam radę również...
- odmówić sobie zakupu kolejnej pary pięknych butów, mimo, że były w moim rozmiarze i przecenione na 59 zł!!! (uwierzcie, że to wielkie osiągnięcie dla mnie :D)
- odmówić sobie, mimo, że w lumpeksie, zakupu fajnego płaszczyka jesiennego, bo trzeci mi niepotrzebny, a i tak chodzę już w zimowym
...a mimo to mój pokój nadal natychmiast się zagraca i gdyby ktoś do mnie wszedł miesiąc temu i teraz, to w ogóle by się nie zorientował, ile rzeczy się pozbyłam. Niestety, wojna z chomikowaniem to dłuuugi proces, ale myślę, że z dnia na dzień jest to coraz łatwiejsze i coraz bardziej wciągające.
ale cudne buuuty!
OdpowiedzUsuńto widzę, że za niezłe porządki się wzięłaś:) super! oby tak dalej! ja też unikam już kupowania dupereli tzw durnostójek :)
OdpowiedzUsuńpozdr
ja też muszę się przemóc... Myślę o zaczęciu pozbywania się od papieru wszelkiej maści, od pisemek po skrawki na których coś mam nabazgrane... ale ciężko idzie że nie wiem! staram się skanować co chcę zachować, ale jest tego taaaaaka masa...! koszmar ;p
OdpowiedzUsuńz tymi papierzyskami to weź mi nie mów nawet... ja jestem taka sentymentalna, że zbieram wszelkie śmiecie typu bilety do kina, do zoo, do teatru... ba! nawet bilety autobusowe z wszelkich wyjazdów na wakacje. poracha, co? ale to zajmuje mało miejsca i leży w jednym miejscu, więc za to się wezmę na końcu :D
UsuńWow, szczerze podziwiam ;D Chyba wezmę przykład :D
OdpowiedzUsuńCo do książek, to tych nigdy za wiele, a są takie, do których wracam po 15 latach, więc nie zakładam, że już ich nie będę chciała czytać. Nie mówię o ksiazkach z dzieciństwa, które odziedziczy mój syn, ani o starych podręcznikach itp. których juz się dawno pozbyłam.
OdpowiedzUsuńPoza tym znam swój gust literacki i na moją połke raczej nie trafiają ksiazki przypadkowe.
Co do butów, to tych akurat nie mam zbyt wiele, ale zaliczyłam kilka wpadek zakupowych, gdy kupowałam przez internet i nie trafiłam z rozmiarem. Czasem nie chciało mi się odsyłać, więc ze dwie takie pary zostały. Od tego czasu nie kupuję już butów bez mierzenia.
ja też znam swój gust literacki, ale bywa, że kupię książkę autora, którego lubię, i się rozczaruję (ostatnio tak miałam z "Czerwoną gorączką" Pilipiuka, którego pisaninę lubię bardzo), albo kupię książkę, bo wydaje mi się ciekawa ("Technologia orgazmu" o historii wynalezenia wibratora), a okaże się nudna jak flaki z olejem i nawet do końca nie dobrnę, a rzucę ją w cholerę... Musisz mieć mega szczęście, jeżeli wybierasz książki, których nie czytałaś, obojętnie czym się sugerujesz, czy to opisem czy to autorem, i wszystkie one okazują się tak zajebiste, że wiesz, że nigdy się ich nie pozbędziesz. Ja, niestety, takiego szczęścia nie mam, a nie chcę gromadzić książek, które będą tylko leżały i się kurzyły ;) chcę posiadać jedynie książki, które mnie totalnie rozwaliły i do których wrócę nie raz i nie dwa razy :)
UsuńWyprzedaż u mnie na blogu była właśnie zainspirowana Twoim wcześniejszym postem.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam odgracić dom i zaczęłam od własnej szafy. I powiem szczerze, że jestem z siebie mega dumna.
Jeszcze bardzo dużo przede mną, ale wiedz, że mnie zmobilizowałaś:).
Najgorsze jeszcze przede mną, bo właśnie książki, które darzę ogromnym sentymentem, ale mam ich za dużo! no i bibeloty...
Trzymam kciuki za Twoje dalsze postępy i czekam na relacje na blogu:).
Cieszę się w takim razie, że byłam dla kogoś "inspiracją" :) Trzymam też za Ciebie kciuki w dalszym odgracaniu ;)
UsuńByłam w odwiedzinach u Wiosny i okazało się że mam podobny pomysł :) Czy to pod wpływem wszędogalstwa o kryzysie system zaczyna opanowywać nasze jestestwo, czy podobnie jak jesienna melancholia i aura próbując odnaleźć ulubione swetrzycha z zeszłego sezonu zauważamy że najchętniej sięgamy po te co dwa i trzy temu, a zeszłoroczne hity są pase w naszych oczach?? nie wiem ale selekcja przeprowadzona, eksperyment uważam za udany. Dobry pomysł z tymi gazetami :) po co mi tony malulatury której się nawet spalić nie da po ludzku, Fakt jest znacznie do tego lepszy :)
UsuńPozdrawiam Anula