Nie rzucaj się na wszystko, co wpadnie Ci w oko!
W ten sposób twoja szafa wkrótce będzie rzygać ubraniami za każdym razem, gdy ją otworzysz. Wiąże się to też z brakiem miejsca na kolejne zdobycze. Tego przecież nie chcemy, prawda? Dlatego najlepiej skorzystać ze starego sprawdzonego sposobu na zakupy - zrobić listę. Nie musi być ona mega konkretna, ale musisz wiedzieć, czego potrzebujesz. Bo po co Ci dziesiąty czarny top? Fajnie, że tanio, ale za ta samą cenę możesz przecież kupić coś, czego jeszcze w twojej szafie nie ma.
Weź określoną ilość gotówki, karty zostaw w domu.
Jeśli planujesz wydać 50 zł, to weź tylko te 50 zł. Aby Cię nie kusiło, karty zostaw w domu. Takim sposobem będziesz musiał(a) wybrać spośród wszystkich potencjalnych zdobyczy tylko te najlepsze i najkonieczniejsze. Może i nie bez żalu, ale odrzucisz te, które wcale nie wzbogacą twojej szafy (np. wspomniany wcześniej kolejny czarny top) czy takie, które wyglądają fajnie, ale nie miał(a)byś do czego (albo na jaką okazję) ich włożyć.
Ustal sobie jeden w miesiącu dzień na lumpeksowe szaleństwo!
Wiem, że kuszące jest zachodzenie do ulubionych lumpeksów kilka razy w tygodniu. Tutaj w poniedziałek mają tanio, tutaj z kolei we wtorek, a tam w środę... I zawsze coś wpadnie. Sama tak robiłam przez długi okres czasu i wiem, że w ten sposób łatwo popaść w lumpeksowy ciąg. Trudno sobie w kolejnym tygodniu odmówić tych wizyt. Dlatego też wyznacz sobie jeden, max 2 dni w miesiącu, kiedy robisz trasę po ulubionych lumpeksach i wtedy możesz zaszaleć. Ja tak robię od pewnego czasu i jestem zadowolona. Mój lumpeksowy maraton wypada zazwyczaj w sobotę, bo wtedy w moich ulubionych lumpeksach jest tanio (kiedyś napiszę Wam moją trasę ;) i można jeszcze znaleźć mnóstwo świetnych ciuchów.
Jeśli czujesz, że za bardzo szastasz kasą w przybytkach konsumpcji z drugiej ręki, pora na odwyk!
Niby w lumpeksach jest tanio i można się świetnie ubrać za grosze, ale jeśli robi się tam zakupy kilka razy w tygodniu, można nieźle popłynąć z kasą. Mój odwyk zaczęłam, gdy postanowiłam oszczędzać na ważniejsze cele. Przez 3 miesiące moja noga nie przekroczyła progu żadnego lumpeksu. Na początku było trudno, ale z czasem przestało kusić i już nawet nie zwracam uwagi na szyldy z napisem "dziś 3 zł/sztuka!". Taka terapia szokowa to dobry pomysł, aby odzwyczaić się od częstego kupowania w second handach i przejść do metody kupowania raz na miesiąc.
Dzięki Ci za ten wpis :D
OdpowiedzUsuńOoo :D
OdpowiedzUsuńCiekawy masz blog, obserwuję :)
http://creepy-luelle.blogspot.com/