Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

wtorek, 7 kwietnia 2015

MOJA WEGAŃSKA WIELKANOC

czyli o tym, czego kosmiczne ilości schowałam do brzuszka bez ronienia łez tęsknoty za jajem z majonezem!
Ponieważ, jak już pisałam, jestem bezbożnicą, święta - i te Bożego Narodzenia i Wielkanoc - to nie jest dla mnie żadne religijne uświęcone tradycją wydarzenie. Moja rodzina też nie jest katolicka, więc z koszyczkiem na Wielkanoc nigdy się do kościoła nie szło. Ale przecież żeby się najeść pyszności każda okazja jest dobra, prawda? Dlatego korzystając z okazji świąt, perfidnie podbieram katolikom ich tradycję chowania do brzuszka tyle, ile tylko się da! A kto Cioci Mortysi zabroni!

Tegoroczna Wielkanoc była moją pierwszą wegańską, ale wcale za jajem z majonezem nie płakałam! Kto by płakał, gdyby miał tyle smakołyków, co ja? No spójrzcie tylko na zdjęcia i sami przyznajcie - nikt! Nawet każdy zdeklarowany mięsożerca szarpałby te pyszności jak wigilijną szynkę!

Ponieważ chujowa (i na dodatek leniwa) ze mnie pani domu, większość jedzonka sobie zamówiłam. Dla siebie zostawiłam tylko to, co szybkie i proste, a i tak nie do końca się udało... No, ale doooobra, do rzeczy! Pora pochwalić się, czym w święta robiłam swoim kubkom smakowym orgazm! Wciągałam noskiem więc:
+ tofurnik z batatami i solonym karmelem - coś wspaniałego, coś cudownego! Jeśli ktoś nie wie, to od razu powiem, że tofurnik to taka wegańska wersja sernika, co znać nawet z nazwy. Tofurniczek, oczywiście, był zamówiony, a Marysi, która go robiła, chyba się przy najbliższej okazji oświadczę! Wam dość będzie, jak powiem, że ciacho o średnicy 26 cm (czyli taka standardowa tortownica) poszło u nas w 3 dni, a prawie całe zjedliśmy we dwoje z Jackiem!
+ sałatkę jarzynową z majonezem sojowym - obowiązkowa pozycja każdych świąt! Niby proste do zrobienia, ale jednak czasochłonne (przynajmniej w moim wykonaniu, bo ja zawsze robię żarcia jak dla pułku wojska!), więc bardzo się jaram, że można sobie zawsze w Najadaczach zamówić! Mniam mniam!
+ pasztet z czerwonej soczewicy ze słonecznikiem - chyba nigdy nie jadłam takiego "normalnego" mięsnego pieczonego pasztetu, więc nie mam pojęcia jak smakuje. Wiem za to jedno - ten wegański jest naprawdę przepyszny i polecam bardzo!
+ pierogi z kapustą i grzybami - wiem, wiem, że to nie te święta, ale na te pierogi (z Biedry!) mamy z Jackiem ostatnimi czasy ochotę dzień w dzień, więc i na święta się zapasik zrobiło!
+ kanapki z zestawem domowych past, które to pasty wymodziłam sama (się popisałam!). Była pasta bezjajeczna, co smakuje jak jajeczna, był twarożek słonecznikowy i była też pasta z cieciorki i brokuła, a do tego wszystkiego świeżutka rzodkiewka, szczypiorek i rzeżucha! Na zdjęciach widać też na bułeczkach pastę z buraków (i nie wiem czego jeszcze, ale była prze-pysz-na i muszę ją odtworzyć!) - to ze Złego Mięsa, zagrabiliśmy ją z piątkowego "all you can eat" (te pyszne bułeczki zresztą też!).
Miała jeszcze być cytrynowa babka, ale wyszedł mi zakalec tak zakalcowaty, że nie szło tego zjeść, więc... powińmy to milczeniem!

A Wy co dobrego wcinaliście na święta? Piszcie w komentarzach! Nie ukrywam, że najbardziej interesują mnie komentarze roślinożerców, bo wszystkożercy to pewnie jajko z majonezem, mazurek i żurek z kiełbą (ale jeśli nie, to też się pochwalcie!)...

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku i obserwuj na Bloglovin!

8 komentarzy:

  1. Ja jestem team wege! Miałam ciasto marchewkowe, babę kawową, babeczki bananowo-orzechowe, kiełbaski sojowe, pastę bezjajeczną i warzywny pasztet :3

    OdpowiedzUsuń
  2. jesli to sa linki z potrawami, to nie chodza :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ciekawi pasta z buraczków ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. razem z tofurnikiem dziękujemy i polecamy się na przyszłość ^^

    pozdrawiam! marysia

    OdpowiedzUsuń
  5. ja wcinałam pieczony pasztet sojowy, barszcz w wersji bezzwlokowej i salatki, jarzynowa + brokulowała, no i wszelkie słód kości, też było fajnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeba więc powiedzieć, że fajną miałaś wigilię. Wprawdzie pogoda nie dopisała, ale co z tego ważna jest przede wszystkim rodzinna atmosfera. Mam jedynie nadzieję, że za rok będzie inaczej i pogoda nam dopisze. Dania wyglądają naprawdę fajnie może coś zapożyczę kiedyś od ciebie. Pozdrawiam i życzę ci dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń