czyli street artu z mego pięknego miasta część trzecia, lecz wciąż na pewno nie ostatnia! Patrzcie tylko, jak u nas kolorowo!
Choć we Wrocławiu mieszkam już przeszło 10 lat, wciąż patrzę na to miasto oczami... turysty. Patrzę uważnie, przyglądam się szczegółom i ZAWSZE zauważę coś ciekawego, czego do tej pory nie zarejestrowałam, mimo, że mijałam to dzień w dzień. Czasem po prostu wystarczy spojrzeć w górę, innym razem zapuścić żurawia w mijane właśnie podwórko albo po prostu pójść inną trasą. Miejskie niespodzianki - i wcale nie mówię tu o porozsiewanych gdzie bądź psich kupach - czekają na nas wszędzie! Moim ulubionych rodzajem takich niespodzianek są murale i w ogóle szeroko pojęta uliczna sztuka. Patrzcie, Państwo, na zdjęcia! Patrzcie! Jak można się takimi widokami nie fascynować? Nawet jeśli niektóre z nich są, nie ukrywajmy, zwyczajnie brzydkie, wszystkie coś jednak w sobie mają. Ale dość gadania, dość! Pora na oglądanie i zachwycanie się.
PS. Kto prawidłowo odgadnie umiejscowienie tych wszystkich murali, dostanie medal z ziemniaka! Niech zwycięży najlepszy!
________________________
super to wygląda :)
OdpowiedzUsuńKilka murali znam "z widzenia", ale patrząc na niektóre dzieła to mam wrażenie, że nie było mnie we Wrocławiu całe wieki :) Chyba muszę jak najszybciej odwiedzić to piękne miasto. Niestety, tym razem medal z ziemniaka nie trafi do mnie, cóż, jestem załamany ;) Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńNo żesz kurde, ale mi tego brakuje!
OdpowiedzUsuńmural nr. 5 malował mój chłopak z ludzmi od siebie z roku :D a dziciak z krzywymi oczami i pies jest na mojej kamienicy :D
OdpowiedzUsuń