Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

niedziela, 25 listopada 2012

Jestę hejterę, czyli o komentarzach słów kilka.

   Mimo, że temat komentarzy, nie tylko na blogach, był już wiele razy poruszany, poczułam potrzebę dorzucenia swoich trzech groszy. Interesuje i bawi mnie niezmiernie podejście do krytyki, zwłaszcza na blogach "modowych". Czy to jest nasza narodowa cecha, że nie potrafimy przyjmować krytyki? I to nie tylko w stosunku do siebie, ale też do innych. Przyznam uczciwie, że sama średnio sobie radzę z krytyką... Przyjmuję ją, szanuję odmienne zdanie i odmienny gust, ale zwyczajnie nie wiem, co mam na nią odpowiedzieć i czy w ogóle odpowiadać. Moja postawa to jednak pikuś w porównaniu z innymi, mogłabym się od nich uczyć! I na tym się właśnie dziś skupię - na komentarzach negatywnych i reakcji na nie.


"Hejt" a krytyka?   
   Granica między chamstwem czy tzw. hejtem a krytyką jest bardzo cienka. To, gdzie leży, zależy od intencji komentującego i od słów, w jakie ubierze swoją opinię. Niestety, intencje często trudno wyczuć (jestem tego idealnym przykładem... piszę opinię i za chwilę jestem atakowana słownie), a jeżeli ktoś je wyraźnie zaznacza, pisząc "nie mówię tego złośliwie, ale...", reakcja jest odwrotna do zamierzonej i tym bardziej jest traktowany jako złośliwy chochlik.  Często też osoby, których krytyka dotyczy, i ich psychofani, mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem... Niekiedy znów krytyka, mimo, że konstruktywna, potrafi być tak miażdżąca, że łatwo wziąć ją za "hejt", zaś sprytniejsi hejterzy zawoalują "hejta" tak, żeby na pierwszy rzut oka wyglądał dość niewinnie...

Obrońcy krzyża
   Temu tematowi obszerną notkę poświęciły niemodne polki. Każdy trochę popularniejszy blog modowy, czy tego chce czy nie, ma takie adwokatki psychofanki (które z równym zawzięciem, jak obrońcy krzyża, bronią swoich idolek) na swych usługach, które za każde niepochlebne słowo rzucają się na komentującego chmarą i spinają mocno poślady, ryzykując pękniecie żyłki na odbycie, żeby oczyścić imię swej najjedyńszej bogini blogerki, opluwając przy tym jak bardziej osobę, która ośmieli się wyrazić brak swej aprobaty.
Najczęściej spotykane linie obrony są dwie. Korzystają z nich nie tylko "obrończynie krzyża", ale i same blogerki, które jeszcze się nie dorobiły własnych psychofanek.

1. Ach, te polaczki!
   Ponoć zawiść jest naszą cechą narodową... Byle tylko opluć bliźniego, kopnąć leżącego, a temu, który odnosi sukcesy, zatruć życie! Jest tak? Bywa... Ale bez przesady. Mam wrażenie, że aktywnie komentujący czytelnicy blogów, zwłaszcza tych popularniejszych, do perfekcji opanowali rozpoznanie polaczka. Każda, absolutnie każda negatywna opinia, jest przez nich od razu kwalifikowana jako zawiść, a komentujący jawi się jako żałosnym człowiek, który nie ma swojego życia, na niczym się nie zna, ogląda jedynie "świat według kiepskich" (a przynajmniej ja sobie wyobrażam, że ci obrońcy tak sobie tego komentującego wyobrażają :D), a w przerwach na reklamę tylko czeka na okazję, by kogoś opluć. Nieważne, że grzecznie napisze swoje zdanie, konkretne wskaże, co mu się nie podoba i co można by było zmienić. Nieważne. To jest potwarz i koniec! Nie ma zmiłuj!




2. Brzydale i przeciętniaki głosu nie mają
   Ta linia obrony jest jeszcze ciekawsza (i zabawniejsza) od poprzedniej. Naprawdę nie rozumiem, skąd wzięło się takie podejście...
Okej, okej, już w Biblii napisano "widzi źdźbło w oku bliźniego, a belki w swojej dupie nie dostrzega", ale znów nie popadajmy w fanatyzm! Kto powiedział, że trzeba być chodzącym ideałem, aby mieć w ogóle prawo, żeby krytycznie spojrzeć na drugą osobę? Zawsze wydawało mi się, że prawo głoszenia własnych opinii gwarantuje mi Konstytucja, a osoby, które wrzucają do internetu swoje zdjęcia, swoje teksty czy co tam jeszcze, tym bardziej powinny to prawo akceptować z racji tego, że niejako same wystawiają się na ostrzał. Przynajmniej ja to rozumiem, liczyłam się z tym, że zakładając bloga takiego, a nie innego, wystawiając swą facjatę na widok internautów, nie będę jedynie głaskana po główce (choć fakt faktem, że na chamstwo się nie przygotowałam, naiwna). Rozumiem, że psychofanki, które już z samej definicji są psychicznie niezbyt stabilne, mogą tego nie łapać, ale dlaczego często nie łapią tego sami blogerzy, a właściwie - blogerki?


Jak więc przyjmować krytykę z godnością?
   To jest jeszcze do przemyślenia, na pewno dla mnie, bo sama też nie wiem, jak na krytykę w cyberprzestrzeni reagować. Trafiłam ostatnio na fajny sposób, jakim posługuje się dziołcha, której ostatnio zostawiłam komentarz, w którym wyraziłam swoje zdanie, które dla niej z pewnością nie było komplementem. Odpisała mi, że dziękuje za szczerość. Krótkie, proste zdanie, bez najeżdżania na mnie, ale i bez tłumaczenia się. Bez spiny. Podoba mi się. Przywróciła mi wiarę w społeczność blogową ;)

35 komentarzy:

  1. Myslę,że ostatnim akapitem odpowiedziałas sobie jak przyjąc krytykę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. im większa popularność tym większa krytyka i tyle. a sposób ktory opisałaś na końcu rzeczywiście dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie są zazdrośni, o to ze inni maja pasje i chęć tworzenia czegoś w życiu :)

    Nie przejmujmy się takimi bzdetami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie zawsze krytyka wynika z tego, że ludzie są zazdrośni, i o tym mówi ta notka...

      Usuń
  4. Oooo podoba mi się to, byłam pewna, że wyskoczysz z tym samym co wszyscy na ten temat, a tu miłe zaskoczenie i spojrzenie od innej strony :) Ja jeszcze nie lubię zarzutów o anonimowość- jak się nie podpisujesz to nie komentuj. Ale co zmieni napisanie nicku? Ba, co zmieni podpisanie się imieniem i nazwiskiem? To taki śmieszny, argument ostateczny, wykorzystywany kiedy już "jesteś zwyczajnie zazdrosny" i "Nie rozumiesz tego" nie mają racji bytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że właśnie chowanie się za anonimem jest takie bezpiecznie, bo możesz powiedzieć wszystko, co Ci ślina na język przyniesie... Fakt, że tak naprawdę możesz na poczekaniu wymyślić sobie nicka i się nim podpisać, ale jak ktoś się podpisze choćby jedną literką, a nie zostawi "anonimowy", to ja mam po prostu wrażenie, że ma odwagę wziąć na siebie odpowiedzialność za to, co napisał. Zwłaszcza, że zazwyczaj to negatywne opinie są wyrażane anonimowo...

      Usuń
  5. Ja nie publikuję komentarzy hejterów. Po co mam się denerwować i patrzeć na jakieś głupoty. Gdyby jeszcze taki hejter podpisał się, lub nie był anonimem to nie widziałabym problemu, wręcz zostawiłabym ten komentarz, żeby każdy zobaczył ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dotąd miałam chyba jeden stricte hejterski komentarz, zwyczajnie chamski, i też go usunęłam. Nie widzę potrzeby, żeby inne osoby, które będą wchodzić na mojego bloga widziały, że daję się obrażać jakiemuś idiocie.

      Usuń
  6. Ja myślę, że ani nie umiemy krytykować, ani przyjmować kryrtyki.
    ALe jak nauczyć się przyjmować krytykę,która w większej mierze obraża nas, czy nasz gust?

    Ja mam trochę inne zdanie na ten temat. To znaczy, jeśli nie lubię diso polo, to nie wchodzę na fanpage
    takich zespołów i nie krytykuję.. bo o gustach się nie dyskutuje. Nie rozumiem takiej estetyki, więc nie powinnam jej krytykować.
    Proste. NIe słucham też muzyki jazzowej.. więc nie będę wymądrzać się czy dany utwór jest fajny czy nie.

    Zatem nie przemawia do mnie krytyka w stylu : "beznadziejne stylizacje, okropne zdjęcia, cała jesteś okropna"...
    bo to ani nie wpłynie na czyjś styl, a tylko sprawi przykrość.. a niestety takiej krytyki jest najwięcej.. czyli hejterskiej.

    Myślę, też , że nikt nie jest ekspertem modowym na miarę Anny Wintour, żeby krytykować i wypowiadać się co jest hot, a co nie.
    Ale nawet w komentarzach takich ekspertów nie ma takiej krytyki, WYROCZNI. A niestety hajterzy traktuję się jak wyrocznie..

    Co innego jest powiedzieć "Moim zdaniem", "Wg mnie".. "to niezbyt pasuje", albo "chustka psuje efekt" itp. , a co innego
    " nie znasz się,to jest ohydne!" ...

    Na blogach, każdy pokazuje swój styl, więc nic dziwnego, że krytyka boli.. bo dotyczy bezpośrednio nas. Najgorsza jest krytyka od osób,
    które same z modą nie mają nic wspólnego, a krytykują i poniżają osoby, które mają swoją pasję.
    A tak jak mówię, o gustach się nie dyskutuje..
    więc więc większość krytyki można uważać za hejtownie, można zawsze wyrazić swoją opinię tak,żeby kogoś nie urazić. A jeśli
    komuś nasz styl kompletnie sie nie podoba, to po co nas obrzuca błotem ? Prawda ? ;) Więc z krytyką można sobie jakoś poradzić, ale z chamstwem, ale ze wszechwiedzącymi hejterami raczej nie..;)

    uff ale się rozpisałam ;P heheh pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, z chamami nie ma co dyskutować, ale ja nie o tym... Razi mnie, że nie potrafimy przyjmować krytyki (tej konstruktywnej, którą wrzucamy do jednego wora z chamstwem) i że uważamy się za najidealniejsze, a na krytykę same odpowiadamy chamstwem (my, w sensie blogerki, nie mam na myśli konkretnie Ciebie czy mnie).

      Usuń
  7. Wyczerpująca analiza tematu! :D Nie sądziłam, że obszar w którym znajduje się hejteryzm, krytaka i pochodne jest tak rozbudowany, że posiada całą gamę najrozmaitszych zjawisk (może dlatego, że nie mam jakiegoś super zacięcia do komentowania, a co za tym idzie słabo znam się na tej przestrzeni) przy Obronczyniach krzyża uśmiałam się aż miło. :D serio? Blogerki też już posiadają psychofanki? Obrońcy krzyza. Matko co to będzie z nimi na starość...

    Konstruktywna krytyka w połączeniu z szacunkiem do krytykowanego (zwykły szacunek do drugiego człowieka) to rzecz piękna i ze świecą takiej szukać. Miałam to szczęście wielokrotnie jej doświadczyć. To jest dobre i rozwojowe.

    A w wypadku, gdy nie zgadzam się z czyimś zdaniem i korzystam ze swojego prawa nie przyjęcia krytyki to i tak czuję w sobie wdzięczność i odwzajemniam szacunek kiedy czuję go wyraźnie z tej drugiej str, a nie trącący chęcią wyrzycia się hejt. Na ten przykład mój współlokator po prostu tryska szczęsciem kiedy może kogoś zgnoić na fb albo jakimś forum internetowym, także niewypowiedzianą radość sprawia mu kiedy ludzie bluzgają na siebie nawzajem.
    Prymitywne i odrażające.

    Ja też się odniosę do ostatniego akapitu. Dziewczyna fantastycznie się zachowała, fajnie, że wprowadziłaś taki pozytywny akcent na sam koniec, to naprawde pozwala wierzyć, w ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie chciałabym czytać na swoim blogu szczere opinie, nie tylko komplementy, wiem, że nie wszystkim podoba się to, co piszę czy to, co noszę, ale niestety, jak to ktoś napisał - krytykować też trzeba umieć...

      Usuń
  8. Tak poza tematem to:
    http://lov3.pl/Zobacz-jakie-tatuaze-maja-blogerki-modowe-s2311/foto_3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wrażenie, że ludzie, którzy poświęcają czas na negatywne komentarze na blogach, forach, pod artykułami itd, to trochę takie nołlajfy. Coś na zasadzie "nie mam komu się pożalić w życiu codziennym, sam/a ideałem nie jestem, życie moje odbiega od tego jakie sobie wymyśliłam... napiszę wiec komuś, że ma cellulit, krzywe nogi, twarz niewyjściową, a w tych szmatach to może iść mi klatkę schodową wysprzątać - na bank będzie mi lżej". Wielokrotnie widzę w cyberprzestrzeni coś co uważam za brzydkie, żałosne, głupie...nie wydaje mi się jednak żebym była upoważniona do publicznego krytykowania innych, poza tym szkoda by mi było czasu na zostawienie komentarza w stylu " urodą nie grzeszysz, zrób coś z włosami, wszystko tu źle wygląda a na twarzy masz rozstępy, to pewnie przez te ciągłe ciąże" ;) No ludzie!!! Serio Wam się chce? Zastanawiam się czasem skąd się bierze ta cała złośliwość, hektolitry jadu i chęć dopierdzielenia bliźniemu swemu. Nigdy mi się nie zdarzyło nikogo hejtować....właściwie oszczędzam sobie nawet konstruktywnie krytycznych komentarzy - żadna ze mnie Alfa i Omega. Uważam, że jak ktoś ma fun z robienia czegoś, to niech to sobie robi na zdrowie - ja po prostu nie muszę na to patrzeć/tego słuchać i już. (Mishon)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że Ty mówisz właśnie o takich złośliwych komentarzach, a ja wprost odwrotnie. Często przeglądam różne blogi i tak samo naturalne dla mnie jest, że jak piszę innym o tym, co mi się podoba, czy to w stroju czy to coś, co ktoś napisał, to i o tym, co mi się nie podoba. Proste. Chyba o to chodzi w blogach, żeby ludzie byli szczerzy, a nie tylko lizali sobie nawzajem tyłki. Nie widzę potrzeby, żebym miała powstrzymywać się od krytyki, bo ktoś uzna, że jestem nieudacznikiem życiowym. Mówi się, że jeżeli jedna osoba powie Ci, że jesteś świnką, to olej to, jak dwie - zacznij się zastanawiać, a gdy trzy - kup sobie korytko. Coś w tym jest ;)
      Co do złośliwości natomiast - nie widzę potrzeby, żeby pisać komuś, że ma krzywe nogi, bo to jest coś, na co nie ma się wpływu... Natomiast na strój czy makijaż na przykład (bo fakt, że głównie o blogach modowych tu mowa) masz wpływ 100%... Dlatego ja uważam, że to jest coś, co podlega krytyce, więc czemu mam o tym nie mówić? Jeżeli artysta robi wernisaż, pokazuje swoje obrazy, to liczy się z tym, że krytycy mogą go zjechać. Wiadomo, że chce laurów, ale ryzyko zawsze jest. I tak samo w blogosferze, czy to pokazujesz swoje stroje, makijaże czy teksty.

      Usuń
  10. Wydaje mi się, że sposób odpowiedzi zalezy od brzmienia tej krytyki. Jesli ktoś ma coś naprawdę do powiedzenia i przekazuje to w sposób wyważony i konkretny ale bez uderzania w niskie tony typu "z taką twarzą to nałóż sobie worek na głowe zanim zrobisz zdjęcie" to można mu tak samo odpowiadać. Albo podanym przykładem dzięki za szczerość albo czyms równie podobnym, kulturalnym i wykazującym szacunek. Natomiast jak ktoś wchodzi na bloga po to żeby się na nim wyżyc "ale ch***, jak można się tak ubrać" to moim sposobem na to jest obrócenie tego w żart albo sarkastyczna odpowiedź do treści która na ogól jest równie absurdalna co sam "zarzut". Ludzie zarówno nie potrafią przyjmowac krytyki co też jej wyrażać. Popularna zasłona dymna "mam prawo wyrazić opinię" zlała się w jedno z wylewaniem tak naprawdę pomyj bo ludzie zatracają umiejętnośc wyrażania się innymi słowamai niż "ale do dupy" delikatnie ujmując. Ja jestem zdania, że jeśli coś mi się nie podoba i nie dotyczy to mnie bezpośrednio (moi bliscy, znajomi, praca) to po prostu zamykam kartę przegodarki i idę dalej bo ani ja nie czuje potrzeby usilnego uświadamiania kogoś że nie leży w mojej estetyce ani nie wydaje mi się by ktoś miał uschnąć gdy nie pozna kolejnej opinii obcej mu osoby. Nawet jak mi się coś w znajomym blogu nie podoba to też odpuszczam, szczególnie gdy wiem, że prezentuje coś w 100% zgodnego ze swoim przekonaniem. Do ludzi na ulicy tez nie podchodze żeby im powiedzieć, że mają złe buty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym zasłanianiem się prawem do wyrażania opinii masz rację. Pewnie, każdy ma prawo do wyrażania opinii, ale nie do chamstwa. Z tym, że ja właśnie obserwuję zjawisko reagowania na krytykę od jakiegoś czasu i powiem Ci, że to właśnie często blogerki i ich psychofanki nie potrafią odróżnić krytyki od chamstwa i wszystkie negatywne opinie wrzucają do jednego wora... A to jest dla mnie przykre. Ja chcę czytać negatywne (ale tym konstruktywne!) opinie, chcę się rozwijać, chcę wiedzieć, co komuś nie pasuje w moim blogu (pewnie, że jeśli jedna osoba mnie skrytykuje, to raczej to na mnie nie wpłynie, ale jeśli tych osób będzie 10, to zacznę się zastanawiać, co jest nie tak)... Bo być może dzięki temu zmienię go na lepsze, a przez tą nieumiejętność przyjmowania krytyki i odpowiadanie na nią pyskatym tonem, dużo osób zwyczajnie, tak jak Ty, rezygnuje z pisania, co im nie pasuje, bo nie mają ochoty się użerać. A może wśród takich osób trafiłoby się kilka, które mnie na ten przykład zwróciłoby uwagę na jakąś istotną "usterkę" w moim pisaniu czy gdziekolwiek w przestrzeni bloga.

      Usuń
    2. Tylko, że komuś nie wytłumaczysz że nie piszesz tego z zawiści, zazdrości albo żeby komus dopiec bo oni tego nie pojmują. Takie blogerki i ich fanki nie znają innych motywacji bo niestety ale same krytykując robią to z zawisci i zazdrosci i nie wyobrazaja sobie, ze mozna miec diametralnie inne pobudki. Poza tym niestety jesli ktoś ma psychofanki to nie jest to osoba która w jakikolwiek sposób przyjmie do siebie słowa krytyki od kogoś obcego. Nie ma gwarancji czy przyjmie ją nawet od bliskich. Sorry ale do pewnych osobowości ciągne inne jej podobne i te dziewczyny które do jednego wora wrzucają słowa krytyi i chamstwo to dziewczyny które są absolutnie do siebie niezdystansowane i do tego przekonane o swojej nieomylności. Osoba otwarta, rozumna i mająca zdrowy stosunek do siebie nie bedzie miala problemu odpowiedziec na poziomie na krytyke i jesli nawet zdarza jej sie psychofanki to predzej owe spacyfikuje a nie kogoś kto się wyrazi nie w peanach :)

      Usuń
    3. Masz rację, kompletnie umknęło mi to, że każdy mierzy innych swoją miarą...

      Usuń
    4. "Popularna zasłona dymna "mam prawo wyrazić opinię" zlała się w jedno z wylewaniem tak naprawdę pomyj bo ludzie zatracają umiejętnośc wyrażania się innymi słowamai niż "ale do dupy" delikatnie ujmując. Ja jestem zdania, że jeśli coś mi się nie podoba i nie dotyczy to mnie bezpośrednio (moi bliscy, znajomi, praca) to po prostu zamykam kartę przegodarki i idę dalej bo ani ja nie czuje potrzeby usilnego uświadamiania kogoś że nie leży w mojej estetyce ani nie wydaje mi się by ktoś miał uschnąć gdy nie pozna kolejnej opinii obcej mu osoby. Nawet jak mi się coś w znajomym blogu nie podoba to też odpuszczam, szczególnie gdy wiem, że prezentuje coś w 100% zgodnego ze swoim przekonaniem. Do ludzi na ulicy tez nie podchodze żeby im powiedzieć, że mają złe buty." - dokładnie, o tym samym napisałam w swoim komentarzu.

      Usuń
  11. nie ma się czym przejmować ;) zawsze znajdzie się ktoś komu nic się nie podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że się znajdzie, i okej. Dla mnie to jest w porządku, bo dzięki temu, że każdy lubi co innego, że istnieją odmienne gusta, ten świat nie jest nudny. Tylko dobrze by było, gdyby ludzie nauczyli się to akceptować i przyjmować na klatę.

      Usuń
  12. wydaje mi się, że najgorzej jest z tym właśnie na blogach modowych - bo negatywne komentarze na temat wyglądu są po prostu bolesne. i nikt mi nie powie, że jest inaczej.
    uważam, że jeśli ktoś ocenia stylizację, ma prawo wyrazić swoje zdanie i powiedzieć, że podoba mu się to bądź nie i uściślić, co dokładnie jest fajne/niefajne. dlatego komentarz "nie podobają mi się te buty", "spódnica skraca Ci nogi", "bluzka Cię pogrubia" są ok. ale jeśli ktoś posuwa się do oceniania czyjegoś gustu w stylu "jesteś wieśniarą", "ubierasz się okropnie", "nie masz za grosz stylu" - to już jest dla mnie lekka przesada. bo tak naprawdę - jaki ma w tym cel? Na pewno nie zmieni tym gustu komentowanej osoby, daje tylko upust swoim negatywnym emocjom i robi to w przykry sposób. Jedynym celem takiego komentarza jest to, żeby dana osoba przestała robić to, co robi - a ja wolę podejście konstruktywne, zachęcające do tego, żeby robić to samo, ale lepiej. Dlatego jeśli wyrażam krytykę, zawsze piszę, co moim zdaniem powinno się robić inaczej.
    Problem z tym, że ludzie są faktycznie przewrażliwieni na swoim punkcie i nie przyjmują ŻADNYCH niepochlebnych opinii.
    Z drugiej strony uwagi na temat tego, czy ktoś jest ładny/brzydki lub wytykanie komuś braków, na które nie ma się wpływu uważam za naprawdę niskie. Czymś innym jest rada, żeby zmienić fryzurę lub długość spódnicy, a czymś innym komentarz "masz ryj jak świnia" (kiedyś coś takiego pojawiło się na blogu Maff - jak to inaczej wytłumaczyć niż zazdrością i frustracją? Maff może podobać się albo nie, ale na pewno nie ma "ryja jak świnia"...).
    Dla mnie w komentowaniu obowiązuje jedna zasada - jeśli nie byłabym w stanie powiedzieć czegoś komuś prosto w twarz, nie piszę tego. Bo jeśli wstydzę się to powiedzieć lub boję się czyjejś reakcji, to znaczy, że albo przegięłam z formą, albo po prostu posuwam się za daleko.
    Nie mam problemu z hejtem, bo na moim blogu nigdy go nie było - nie dorobiłam się jeszcze własnych hejterów :( W tej chwili praktycznie nie wrzucam już zdjęć, tylko piszę, a na krytykę moich tekstów jestem zawsze gotowa. Jeśli chodzi o formę, bezustannie pracuję nad stylem i uwzględniam zawsze ewentualne zarzuty, bo przecież nie piszę dla siebie tylko dla czytelnika i muszę starać się, aby moje teksty czytało się dobrze. A jeśli chodzi o poglądy - cóż, ja mam swoje i moi czytelnicy mają swoje. Jeśli udało mi się kogoś przekonać - super. Jestem otwarta na polemikę i mam argumenty do obrony mojego zdania. Jeśli ktoś ma lepsze - być może to ja dam się przekonać do zmiany poglądów.
    I tak naprawdę, komentarze polemiczne lubię chyba najbardziej - zmuszają mnie do myślenia, do reakcji. I cieszy mnie to, że nawet ci, którzy się ze mną nie zgadzają, rzadko opuszczają mojego bloga.
    Obserwując, jak przewrażliwione są szafiarki, zrezygnowałam prawie całkowicie z komentowania ich blogów. Jeśli mam wyrazić uprzejmie swoją opinię, a potem czytać złośliwe odpowiedzi, naprawdę nie chce mi się tracić czasu. Częściej komentuję teksty i ich jakość, ale tylko wtedy, kiedy widzę, że autor naprawdę chce się rozwijać.
    Ostatnio zdarzyło mi się spiąć z Andrzejem Tucholskim z JestKultura i okazało się, że nie tylko szafiarki nie dopuszczają do siebie nieprzychylnych opinii. Ba - żadnej dyskusji. To zniechęca do komentowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, już gdzieś tu komuś odpisałam, że krytykować powinno się to, na co ktoś inny ma wpływ, czyli nie fakt posiadania krzywych nóg, ale np. spodni niedobranych do sylwetki, czy coś takiego.
      Co do ryja jak świnia... mi ktoś kiedyś napisał jeszcze lepiej, bo "masz ryj (czy tam pysk, już nie pamiętam) jak dziwka", kumasz to? To dopiero jest niskie...

      Usuń
  13. Ja myślę, że baby są obrażalskie i strzelają fochem, jak się im napisze coś nie po ich myśli:D Chamstwu i złośliwości jestem przeciwna. A jak coś mi się bardzo nie podoba - siedzę cicho. Myślę sobie, że w sprawie tak błahej, jak ciuchy, nie ma po co po kimś jeździć. Mało która z nas ma takie prawo, żeby się wymądrzać i mówić innym, że jest źle lub genialnie. Gustów się nie komentuje - ponoć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś mądrzejszy ode mnie napisał kiedyś - a o czym mamy dyskutować, jak nie o gustach? Coś w tym jest, w końcu postrzeganie wszystkiego, czy to filmy, czy to muzyka, czy wreszcie sprawa tak błaha jaka ciuchy, jest subiektywne.

      Usuń
    2. Problem w tym, że wiele blogerek szafiarek wcale nie chce dyskutować tylko czeka aż ktoś napisze, że wygląda super, pieknie, idealnie i że ktoś chce ją nasladowac i że jest niepotwarzalna mimo, że jest kopią kogoś tam. Na polemikę jest miejsce u ludzi którzy są na nią gotowi a mnie się wdyaje, że blogi szafiarskie nie są od tego by tam prowadzić dyskuje, chyba, że to blog Ryfki albo GrossBossa.

      Usuń
    3. Myślę jeszcze, że większość (a może się mylę, mniejszość???) pisze komentarze od niechcenia w stylu: fajnie, super, genialnie - mając w d... jak jest naprawdę, bo chodzi tylko o rewizytę i komentarz na własnym blogu (łowcy komentarzy i obserwatorów). Kto ma czas, żeby zostawiać obszerną opinię w komentarzach na 50 blogach, które odwiedza??? Ja często gdzieś wpadam i chcę pochwalić, albo chociaż się uśmiechnąć, ale po którymś wpisie już jestem zmęczona:))

      Usuń
  14. A ja krytyki, która nie ma żadnego uzasadnienia nie przyjmuję. Jesli ktoś pisze - jesteś brzydka, bo to widać od razu to chyba ma coś nie tak z glowa. Albo na przykład masz niemodne spodnie - no rozumiem, nie są modne, ale je bardzo lubię, więc to też mnie wkurza. Ale wiecie, jestem internetowa/wy, jestem anonimowa/wy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak Ty definiujesz krytykę, ale jeżeliby mi ktoś napisał np. coś w stylu "ale masz krzywe nogi", to ja tego nie traktuję jako krytykę, tylko jako złośliwość :P

      Usuń
  15. nienawidzę anonimów, którzy nie mają nic do powiedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  16. Mega ciekawy post ;) Większość hejterskich komentarzy bierze się z zazdrości... Zamiast cieszyć się, że w Polsce są ludzie z charakterem, gustem, oryginalni ciekawi, to trzeba im dokopać. Smutne ale prawdziwe. Obserwujemy? ;)

    Ps: Dzięki za komentarz u mnie ;d

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczerze mówiąc, na blogach modowych nie lubię krytykować. Jak mi się podoba, to napiszę - o ile da się napisać coś więcej niż "fajnie" - jak mi się nie podoba, siedzę cicho. Ani nie jestem modową wyrocznią, ani nie widzę sensu w krytykowaniu czegoś, co kompletnie nie jest w moim stylu. Wiadomo, że mi się nie spodoba, a niekoniecznie znaczy, że jest do bani.

    OdpowiedzUsuń
  18. ja ostatnio sprzeczałam się z dziewczyną, która zostawiła u mnie na facebooku wulgarne komentarze, dla niej były one konstruktywną krytyką, bo - były szczere, były jej opinią. I nie docierało do niej, że jak najbardziej jestem otwarta na czyjeś zdanie, inne spojrzenie, a jeszcze bardziej gdy za tym idzie jakaś rada. Mamy współcześnie problem z odróżnieniem krytyki od hejtu. Ludzie nie potrafią krytykować, zapominają o uargumentowaniu, a gdy już potrafią krytykować to boją się, bo przecież my też nie zawsze jesteśmy nauczeni przyjmować krytykę..

    OdpowiedzUsuń