Wyjdź z domu!

Może pod twoim blokiem napierdalają się magowie?

   Koszuliną moją zacną postanowiłam dzielnie z walczyć z dającą mi się we znaki (czytaj: rzucającą mi się na psychikę) sesją, pokazać jej tym samym środkowy palec i trochę sobie odsapnąć... pod dwóch dniach nauki ;) Wystawiłam więc w końcu nos z domu, odetchnęłam świeżym (na tyle, na ile jest ono świeże w centrum miasta) powietrzem... Okazało się, że pod moim blokiem wcale nie napierdalają się magowie, właściwie to kompletnie nic się nie dzieje, nawet dozorca się schował przed światem i nawet psom nie chce się obsrywać osiedlowych trawników w taką ciapę, ale, spójrzmy prawdzie w oczy, nawet to nic jest o wiele ciekawsze niż prawo pracy, psychologia zarządzania i inne nudne głupoty, których naukę z powodzeniem można by przepisywać jako lek na bezsenność.

   Czapą, tak samo jak koszulką, już dawno chciałam się Wam pochwalić. Co prawda moja przyjaciółka, która robiła mi akurat zdjęcia, oceniła ją bardzo surowo, delikatnie mówiąc, kazała mi zdjąć czym prędzej, ale, cholera, ta czapka zawsze poprawia nastrój (co się ceni w trakcie sesji zwłaszcza!) nie tylko mi, ale też mijającym mnie przechodniom, którzy na jej widok cieszą michy.
Ustalmy zatem jedną wersję - ta czapa jest zajebista, i koniec, kropka.

koszulka - demland (prezent od chłopaka :)| marynarka - H&M (lumpeks) | creepersy - deezee
świnkowy zegarek - Lolita Accessories | czapa, kołnierzyk - diy | jeansy - no name | zdjęcia - Flemas