Zakup sandałów co prawda nie jest jakimś wielkim wydatkiem, ale jeśli mamy jakieś dogorywające japonki (albo po prostu ochotę, żeby coś zmajstrować... japonki można teraz kupić dość tanio w supermarketach) i chwilę czasu, to zrobienie sobie własnych też jest fajną sprawą. Zwłaszcza, że mamy pewność, iż nikt nie będzie miał takich samych (to jest ten moment, w którym hipsterzy zaczynają czytać uważniej), a to też jest korzystne w erze "made in China" i klonów a la sieciówkowe manekiny. Przerobienie japonek na sandały jest sprawą prostą i jestem pewna, że nawet mając dwie lewe ręce, poradzicie sobie.
Podstawą sandałów z japonek jest guma krawiecka (najlepiej o szerokości ok. 1 cm), którą wszywamy przy złączeniu pasków od klapek z podeszwami. Bardzo ważne jest, aby gumę dość mocno naciągnąć, zanim ją wszyjemy, ponieważ jeśli będzie ona zbyt luźna, będzie nam zjeżdżała z pięt podczas chodzenia. Gdy już mamy taką "bazę", pora użyć wyobraźni, aby ciekawie przyozdobić sandały. Możecie, jak ja, użyć guzików, ale zamiast nich równie dobrze sprawdzą się ćwieki, koraliki, kokardki czy cokolwiek, co sobie wymyślicie. W wersji skromniejszej można po prostu klejem do tkanin przykleić do przednich pasków tasiemkę w wybranym kolorze, i też będzie fajnie. A kiedy już Wam się znudzą Wasze odpicowane japonko-sandały, zawsze można je przerobić ponownie, wystarczy odpruć guziki, czy co tam doszyjecie, i działać od nowa. Ja z pewnością to za jakiś czas zrobię, mam w głowie mnóstwo pomysłów :)
pomysłowo ;)
OdpowiedzUsuńej to jest świetny pomysł, mnie po chodzeniu w klapkach prędko bolą nogi, a jak będzie taka guma na pięcie, to będą się bardziej trzymać! Muszę wypróbować!
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i ciekawy efekt :)
OdpowiedzUsuń