Stoję na przystanku, marznę i marzę tylko o tym, żeby autobus wreszcie przyjechał. Podchodzisz do mnie, choć znamy się tylko na "cześć" i zagadujesz. O pogodzie, o tym, że szkoda, że weekend się kończy czy na inny równie błahy temat. Wymieniamy kilka zdań bez znaczenia i po wyczerpaniu, nie oszukujmy się, tematu totalnie z odbytu zapada kłopotliwe milczenie. Patrzymy w ziemię, nie wiedząc co dalej zrobić, bo ileż można pieprzyć o tym, jak chujowo, że pada, a i odejść tak nagle też głupio, skoro oboje czekamy na ten sam autobus.
Nienawidzę takich sytuacji i jestem pewna, że przynajmniej 90% z Was ma podobnie. Zawsze ten sam schemat. Miejsce, w którym przynajmniej chwilę trzeba postać, jak sklep (kolejka), przystanek, autobus, pokój socjalny lub palarnia w pracy. Osoba, którą znamy jedynie z widzenia i jedyne słowa, jakie kiedykolwiek wymieniliśmy, to "cześć". I takiej osobie nagle zachciewa się pogawędki! Nie mówię przecież, żeby udawała, że mnie nie widzi. No nie, to byłoby czyste buractwo, a tego nie lubimy. Ale czy nie można po prostu kulturalnie się przywitać i postać chwilę w milczeniu? W pewnej odległości? Nie! Wygląda na to, że nie można! Pewnie, lepiej chrzanić, że fajnie, że weekend i że wreszcie się wyśpimy albo że tak wieje, że zaraz głowę urwie... To tak wiele wnosi w nasze życie!
Oto mój apel do Ciebie, mój drogi znajomy jedynie na "cześć":
Człowieku, zrozum, nie znamy się i przez te 10 minut nie przejdziemy nagle z "no kiedy ten autobus wreszcie przyjedzie?!" do opowiedzenia sobie nawzajem historii swojego życia! Przecież Ty też dobrze zdajesz sobie sprawę z tego, że z zagajenia o pogodzie ciekawa rozmowa po prostu nie ma prawa wyjść. I wiem, że też zaczniesz siebie przeklinać w myślach za to, że do mnie podszedłeś, gdy tylko (po maksymalnie pięciu minutach) wyczerpiemy ten szalenie fascynujący temat. W tej samej chwili ja prawdopodobnie zacznę Ciebie nienawidzić. I po co nam to wszystko? Bądź grzecznym chłopcem, tudzież dziewczynką, powiedz mi ładnie "cześć" i stań w większej odległości, udając, że jesteś strasznie zajęty lub zajęta pisaniem sms-a. W sumie nawet nie musisz niczego udawać, rób co chcesz. Uwierz, że nie uznam Cię za chama z tego powodu, że do mnie nie podszedłeś (nie podeszłaś). Zrobisz mi tylko przyjemność. Naprawdę będę zadowolona, że nie muszę uczestniczyć razem z Tobą w tej męczarni zwanej small talkiem.
Ja za nieuprzejmość uznaję właśnie burknięcie "cześć" i zajęcie się telefonem. Czuję się niezręcznie w takich sytuacjach, bo mi się wydaje, że ta osoba po prostu mnie nie lubi i nie chce poznać :/
OdpowiedzUsuńCo innego, jak na kogoś wpadam w sklepie albo na ulicy: uśmiech, "cześć" i w swoją drogę (:
Skoro się nie znamy, nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy, to dlaczego ma być nietaktem, że i teraz nie pogadamy? Ja odbieram to w ten sposób. Bo o czym mam gadać z taką osobą? Chętnie bym zaczęła jakiś interesujący temat, bo naprawdę mam wiele do powiedzenia, ale raz, że nie znam tej osoby i kompletnie nie mam punktu zaczepienia, a dwa, że zdaję sobie sprawę, że za chwilę i tak się rozstaniemy, więc nawet nie ma czasu wybadać, jaki temat byłby dla nas obojga satysfakcjonujący.
UsuńJa rozumiem w pełni Twoje zdanie. Mówię tylko o moich subiektywnych odczuciach w takiej sytuacji. Ale też nie lecę do każdej osoby, która mi kiedyś mignęła, żeby z nią gadać o czymkolwiek :D Wręcz przeciwnie :D
UsuńJa też sama trzymam się raczej na dystans... ale do mnie ciągną tacy osobnicy :D
UsuńPodróżuje pociągiem miedzy Wrocławiem, a Świebodzicami, zawsze spotkam kogoś, ze szkoły, innej klasy. Czasem z obcą osobą jest dobrze pogadać, jeśli jest coś dobrego w komunikacji. Gorzej jak jest to osoba która kompletnie ma inna ode mnie wrażliwość, znam ją tylko ze szkoły i całą drogę molestuje mnei pytaniami i rozmową, albo co gorsza opowieściami o innych znajomych ze szkoły. Nawet próby otwierania książki i włączania mp3 nic takiej osobie nie są w stanie zasugerować.
OdpowiedzUsuńja też nie jestem jakimś dzikusem i lubię poznawać nowych ludzi, pogadać... ale gdy jest ku temu okazja, np. idę z kimś znajomym na piwo i ta osoba zabiera swojego przyjaciela, którego nie znam. wtedy się dobrze gada, bo wiadomo, że jest na to czas, że można się nawzajem ostrożnie wybadać, zobaczyć, jakie wspólne tematy będą okej itp. a takie przelotne sytuacje, na przystankach, na palarni w pracy itp. raczej mnie stresują, bo tak jak wyżej napisałam, nie wiadomo, o czym można pogadać w tak krótkich czasie i wybiera się takie totalnie neutralne suche tematy, byle coś powiedzieć.
Usuńja też tego nie lubię. Wgl nie lubię nikogo znajomego po drodze skądś dokądś spotykać bo się wręcz obawiam że ten ktoś będzie do mnie gadał...
OdpowiedzUsuńja nie lubię spotykać kogoś znajomego, jak się gdzieś spieszę. wtedy ZAWSZE ta osoba ma wiele do powiedzenia, a mi głupio jej przerywać i mówić, że sorry, innym razem.
Usuńzbliża Ci się okres, czy zawsze jesteś taką niegrzeczną dziewczynką?
OdpowiedzUsuńjestem kobietą, wredotę mam we krwii
UsuńUwielbiam twoje posty,. rewelacyjne...
OdpowiedzUsuń