Śmiać mi się chce, gdy ktoś z pełną powagą deklaruje, że nie ocenia książki po okładce. W sensie metaforycznym, rzecz jasna. Oczywiście, że oceniasz na podstawie pierwszego wrażenia, bo niby po czym masz ocenić świeżo poznaną osobę? Każdy z nas tak robi i nie wynika to absolutnie z naszej złej woli. Po prostu tak jesteśmy uwarunkowani.
źródło obrazka |
Zdanie na temat nowo poznanej osoby wyrabiamy sobie na podstawie szeregu czynników. Wpływają na to, oczywiście, głównie przekazy niewerbalne (same słowa to wszak jedynie 7% komunikatu) i ich spójność z wypowiadanymi komunikatami werbalnymi, ale także podobieństwo nowego znajomego do nas. Im bardziej je zauważamy (rzecz jasna, dzieje się to raczej podświadomie), tym bardziej jesteśmy skłonni taką osobę polubić.
Jeśli chodzi o ocenianie książki po okładce... Naprawdę to robimy. Dosłownie. Atrakcyjnym ludziom z automatu przypisujemy więcej cech pozytywnych niż nieatrakcyjnym. Jesteśmy przeświadczeni, że atrakcyjność fizyczna pociąga za sobą inne pożądane przez nas cechy, przez co osoby, które uznamy za atrakcyjne, mają większe szanse, by zrobić na nas dobre wrażenie. Karen Dion i jej współpracownicy, którzy badali tę prawidłowość, nazwali ją stereotypem "to, co jest piękne, jest dobre".
Jeśli jesteśmy już przy dobrym pierwszym wrażeniu, w psychologii jest to nazywane efektem Pigmaliona lub efektem aureoli (efekt odwrotny jest nazywany efektem golema lub diabelskim). Efekt ten jest ściśle związany z niezwykłą trwałością pierwszego wrażenia. Jeśli już kogoś ocenimy, niezwykle trudno jest to pierwsze wrażenie zmienić. Nasz mózg bowiem działa w ten sposób, że gdy wyrobimy sobie już o kimś dobrą opinię (cały czas mówimy o pierwszym wrażeniu), to wszelkie sukcesy będziemy przypisywać cechom wewnętrznym tej osoby, a źródeł jej niepowodzenia będziemy szukać w czynnikach zewnętrznych. Nie będzie to jednorazowa sytuacja, ale może ona się powtarzać wielokrotnie, a my, mimo wszystko, nie zmienimy swojej opinii. Jeśli nawet taka osoba, o której wyrobiliśmy sobie na początku dobre mniemanie, będzie nam wielokrotnie dawać powody do zmiany opinii, to prawdopodobnie i tak tego zdania nie zmienimy. Dzieje się tak dlatego, że nasze pierwsze wrażenie było dobre, a źródła porażki takiej osoby dostrzegamy tylko w poszczególnych kontekstach sytuacyjnych, skupiając się głównie na cechach pozytywnych. Odwrotnie będzie, gdy ktoś zrobi na nas złe wrażenie (efekt golema) - wtedy analogicznie źródeł jego porażki będziemy dopatrywać się w jego cechach wewnętrznych, a źródeł sukcesów - w czynnikach zewnętrznych.
Jeśli chodzi o ocenianie książki po okładce... Naprawdę to robimy. Dosłownie. Atrakcyjnym ludziom z automatu przypisujemy więcej cech pozytywnych niż nieatrakcyjnym. Jesteśmy przeświadczeni, że atrakcyjność fizyczna pociąga za sobą inne pożądane przez nas cechy, przez co osoby, które uznamy za atrakcyjne, mają większe szanse, by zrobić na nas dobre wrażenie. Karen Dion i jej współpracownicy, którzy badali tę prawidłowość, nazwali ją stereotypem "to, co jest piękne, jest dobre".
Jeśli jesteśmy już przy dobrym pierwszym wrażeniu, w psychologii jest to nazywane efektem Pigmaliona lub efektem aureoli (efekt odwrotny jest nazywany efektem golema lub diabelskim). Efekt ten jest ściśle związany z niezwykłą trwałością pierwszego wrażenia. Jeśli już kogoś ocenimy, niezwykle trudno jest to pierwsze wrażenie zmienić. Nasz mózg bowiem działa w ten sposób, że gdy wyrobimy sobie już o kimś dobrą opinię (cały czas mówimy o pierwszym wrażeniu), to wszelkie sukcesy będziemy przypisywać cechom wewnętrznym tej osoby, a źródeł jej niepowodzenia będziemy szukać w czynnikach zewnętrznych. Nie będzie to jednorazowa sytuacja, ale może ona się powtarzać wielokrotnie, a my, mimo wszystko, nie zmienimy swojej opinii. Jeśli nawet taka osoba, o której wyrobiliśmy sobie na początku dobre mniemanie, będzie nam wielokrotnie dawać powody do zmiany opinii, to prawdopodobnie i tak tego zdania nie zmienimy. Dzieje się tak dlatego, że nasze pierwsze wrażenie było dobre, a źródła porażki takiej osoby dostrzegamy tylko w poszczególnych kontekstach sytuacyjnych, skupiając się głównie na cechach pozytywnych. Odwrotnie będzie, gdy ktoś zrobi na nas złe wrażenie (efekt golema) - wtedy analogicznie źródeł jego porażki będziemy dopatrywać się w jego cechach wewnętrznych, a źródeł sukcesów - w czynnikach zewnętrznych.
Niestety, nasz mózg jest tak skonstruowany, byśmy jednak oceniali książkę po okładce, dlatego nie ma sensu zaklinać się, że się tego nie robi. Robi tak każdy z nas, nie ma się czego wstydzić. Jednak zdając sobie sprawę z trwałości pierwszego wrażenia, z efektu Pigmaliona i golema, możemy starać się jakoś temu przeciwdziałać i zastanowić się nad ludźmi z naszego otoczenia, nad ich zachowaniem - czy faktycznie jest ono zgodne z opinią, jaką sobie wyrobiliśmy o tych osobach?
A już myślałem, że znowu jakieś górnolotne pierdoły o tym, że ważne jest wnętrze :). I tak zostaniesz zjedzona przez wannabe-Coelhów - co z tego, że powołujesz się na prawdziwe informacje, skoro ta prawda ich boli :p.
OdpowiedzUsuńjej, mam nadzieję, że jednak nie mam wśród czytelników Coelho wannabe :D
UsuńPo stokroć się zgadzam - baaardzo trudno zmienić pierwsze wrażenie. Nie skreślam ludzi po złym pierwszym wrażeniu, ale cóż, cały czas w głowie jednak siedzi, że coś mi z tą osobą nie gra i trudno mi mnie samą przekonać, że ta osoba może być naprawdę spoko.
OdpowiedzUsuń