Lecimy z kolejną edycją sucharów pucharu godnych. Z życia wziętych, rzecz jasna. A ponieważ ostatnio kontakt z ludźmi miałam głównie w pracy, to dziś znów będą dziwne dialogi urzędników.
Koleżanka wróciła z urlopu.
Ja: Jakbyś przy swoim biurku znalazła jakieś ślady jedzenia, to nie ja!!!
Koleżanka (podekscytowana): Jaaa, to już wpół do! Ale dzisiaj szybko minęło, nie?
Ja (patrzę tępo przeżuwając banana)
Koleżanka (skonsternowana): Powiedz coś.
Ja: Zamknę na chwilę drzwi, bo na korytarzu siedzą śmierdzący ludzie.
Koleżanka: A my nie mamy nawet jak się zbuntować. Co, włoski strajk im zrobimy i będziemy wolno pracować? Przecież wolniej się nie da!
Koleżanka: A my nie mamy nawet jak się zbuntować. Co, włoski strajk im zrobimy i będziemy wolno pracować? Przecież wolniej się nie da!
Ja: Mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
Taka jedna: Co Ty robisz?
Ja: Wprawiam Was w konsternację.
Koleżanka: Ale rzadko dodajesz na bloga te rozmówki, nie?
Ja: Bo rzadko jest coś śmiesznego.
Koleżanka (oburzona): Jeeezu, ja cały czas coś śmiesznego mówię!
Jem zdobyczne ciastko.
Koleżanka: A Ty chyba odwyk masz od słodyczy?
Ja: No, ale ja tego nie kupiłam, tylko zostałam poczęstowana, to się nie liczy!
Rozmowa przez telefon:
- mhm mhm mhm mhm mhm mhm mhm mhm aha aha aha aha aha aha aha.
Taka jedna: A o co chodzi z tymi plotkami, co ktoś rozsiewa?
Koleżanka: Ale jakie plotki?
TJ: No ktoś coś mówił, że jakieś plotki.
K: Ale kto?
TJ: No nie wiem, ktoś mówił.
K: Ale, że co?
TJ: Nie wiem, no, że jakieś plotki.
Wysyłam koleżance podgląd do tego, jeszcze wtedy nieopublikowanego, wpisu.
Koleżanka: A to pierwsze to kto?
Ja: No ja! No przecież pisze "ja"!
Gadamy w pracy na czacie Gmaila.
Koleżanka (przyszła z drugiego pokoju): Przyszłam się coś zapytać, bo nie chciało mi się pisać tak długiego zdania.
Koleżanka: Jak Cię zaraz sieknę!
Ja: Uuu, groźba karalna! (sprawdzam w kk czy faktycznie jest to groźba karalna) Wzbudziłaś we mnie realne obawy, że zostanie spełniona!
K: A siekanie...
Ja (full improwizacja): a siekanie jest to uszkodzenie powłoki ciała narzędziem ostrym.
K: Powinnyśmy być ustawodawczyniami!
Taka jedna: A po "pl" na końca mejla stawia się kropkę?
Przyjaciółka (zanosi się kaszlem): Zaraz wypluje plecy!
Ja: Chyba płuca?
P: No, no! To, co mówisz.
Koleżanka (oburzona): Jeeezu, ja cały czas coś śmiesznego mówię!
Jem zdobyczne ciastko.
Koleżanka: A Ty chyba odwyk masz od słodyczy?
Ja: No, ale ja tego nie kupiłam, tylko zostałam poczęstowana, to się nie liczy!
Rozmowa przez telefon:
- mhm mhm mhm mhm mhm mhm mhm mhm aha aha aha aha aha aha aha.
Taka jedna: A o co chodzi z tymi plotkami, co ktoś rozsiewa?
Koleżanka: Ale jakie plotki?
TJ: No ktoś coś mówił, że jakieś plotki.
K: Ale kto?
TJ: No nie wiem, ktoś mówił.
K: Ale, że co?
TJ: Nie wiem, no, że jakieś plotki.
Wysyłam koleżance podgląd do tego, jeszcze wtedy nieopublikowanego, wpisu.
Koleżanka: A to pierwsze to kto?
Ja: No ja! No przecież pisze "ja"!
Gadamy w pracy na czacie Gmaila.
Koleżanka (przyszła z drugiego pokoju): Przyszłam się coś zapytać, bo nie chciało mi się pisać tak długiego zdania.
Koleżanka: Jak Cię zaraz sieknę!
Ja: Uuu, groźba karalna! (sprawdzam w kk czy faktycznie jest to groźba karalna) Wzbudziłaś we mnie realne obawy, że zostanie spełniona!
K: A siekanie...
Ja (full improwizacja): a siekanie jest to uszkodzenie powłoki ciała narzędziem ostrym.
K: Powinnyśmy być ustawodawczyniami!
Taka jedna: A po "pl" na końca mejla stawia się kropkę?
Przyjaciółka (zanosi się kaszlem): Zaraz wypluje plecy!
Ja: Chyba płuca?
P: No, no! To, co mówisz.
________________________
Idealne do śniadaniowej przerwy w pracy. Tylko musiałam uważać, żeby się nie zadławić kanapką. :D Zrobiłaś mi dzień.
OdpowiedzUsuńFajne :) Ja w gimnazjum i liceum zapisywałam z tyłu zeszytów wszystkie teksty znajomych i nauczycieli, można byłoby z tego całą książkę ułożyć. Na studiach mój entuzjazm osłabł i zanotowałam łącznie może z dziesięć zdań. W pracy nawet nie próbowałam.
OdpowiedzUsuń