Wczoraj były zdjęcia, więc dziś pora na pogaduszki - przed Wami tysiąc pięćset sto dziewięćsetna edycja z życia wziętych sucharów. Czytajcie i chichoczcie. Albo przybijajcie piątkę swojej twarzy z zażenowania. Jak chcecie.
Ja: Słyszeliście, że wyhodowali penisa?
Koleżanka: Ja słyszałam o tym, że się dziecko urodziło z przeszczepionej macicy...
J: Eee, penis lepszy!
K: Penis - pf! Też mi wynalazek!
Konkubent: Pyszna kawa...
Ja: Ma na imię Mieczysław.
K (totalnie zbity z pantałyku): Kto?
J: Kawa.
K: Dobra. A Twoja Zenobia.
Siedzę u rodziców z Konkubentem i jego córką. Wchodzi mój brat:
- Skąd Wy wzięliście dziecko?!
Konkubent: A chcesz taki brzeg czy środek (tofu)?
Ja: Nie wiem, może być.
Koleżanka1: Jeszcze rok temu tak się starał... A teraz nic nie robi, tyje, leży przed telewizorem z piwem...
Koleżanka2: Ciekawe, co on o Tobie mówi!
Koleżanka1: Ja sobie nic nie mam do zarzucenia...
Koleżanka1: Wchodzę, otwieram pysk, zasypiam, po wszystkim on mnie budzi i wychodzę.
Ja: Dość perwersyjnie to brzmi...
Koleżanka1: No to powiedz, jak to u Ciebie wygląda!
Ja: Ja wchodzę, kładę się, mówię, gdzie mnie boli, on mi tam pogrzebie, coś mi tam wsadzi, i wychodzę
Koleżanka1: A Ty, Kaśka? Co robisz u dentysty?
Koleżanka2: Gapię jej się w dekolt...
Ja: Sikać mi się chce...
Koleżanka1: Kurde, mi też.
Koleżanka2: Mi też, to mam pomysł - jedna pójdzie i zrobi za nas wszystkie.
Ja: Jeden za wszystkich...
Wszystkie razem: Wszyscy za jednego!!!
Ja: Lubisz mnie?
Konkubent: Tak tyćkę.
J: A zrobisz mi od czasu do czasu zdjęcia na bloga?
K: Zrobię. Ale tylko od czasu do czasu.
J: Okej, dzięki. To teraz mogę wrócić do pisania wpisu i ignorowania Cię.
Ja (łapiąc Konkubenta za pupę): Już Cię nie puszczę. NIGDY!
Konkubent: Dobra.
J; A więc jesteśmy po oświadczynach.
K: Oświadczyłaś mi się?
J: Tak.
K: No dobra.
Koleżanka1: A Wy, dziewczyny, wzięłyście sobie pączki?
Koleżanka2: No właśnie nie...
K1: A dlaczego?
K2: Nie wiemy...
Ja: Może za tydzień pójdziemy do tego kina?
Koleżanka: A na co?
Ja: Nie wiem, na jakiś film...
Koleżanka1: Jak mam mu to powiedzieć, żeby schudł?
Koleżanka2: Znajdź sobie kochanka!
Koleżanka1: Czy ja wiem? Nieee, on się nie skapnie, o co chodzi...
Koleżanka: Już się przygotowałeś na wycieczkę?
Kolega: Buty umyłem na razie.
Ja: Po co buty myć na wycieczkę?
Koleżanka: Nogi byś umył!
promocja skarpetek była najlepsza i tak
OdpowiedzUsuńno wiadomka!
Usuń"Skąd Wy wzięliście dziecko?!" Trzeba było odpowiedzieć, że z wykopalisk. :D Dzięki za kolejną porcję humoru.
OdpowiedzUsuńChichot był ;)
OdpowiedzUsuńa mi sie podoalo o wizycie u dentysty <3 "gapie sie w jej dekold"
OdpowiedzUsuńWizyta u dentysty to bardzo stresujaca chwila i zadko kto wspomina to z jakims wiekszym usmiechem. Dla mnie to yawsze bardyo denerwujacy moment. Tym bardziej, jak sie trafi dentysta, ktory nie do konca jest kompetentny. Wowczas problem moze byc naprawde niesamowity.
OdpowiedzUsuń