Poniedziałek. Budzę się z okropnym bólem brzucha. Z podrażnioną uczuloną twarzą. I przewianym uchem. Tramwaj i autobus zdążyły mi zwiać. Jak zawsze, gdy trzeba wstać do pracy, nie wyspałam się. Ale jeszcze wczoraj, jeszcze przedwczoraj...
Leniwie wygrzewaliśmy się na pomoście w moim rodzinnym miasteczku, pijąc z termosów kawę/herbatę i skubiąc słonecznik. Tańczyliśmy w kuchni. Pichciliśmy pyszności (smażony chleb - wspomnienie dzieciństwa!) paląc przy okazji patelnię. Siedząc na kuchennej podłodze, piliśmy wino z maryjką i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Snuliśmy psychodeliczne plany i ciągle śmialiśmy się do rozpuku... Lato kalendarzowe jest już tylko wspomnieniem, ale kto o tym pamiętał w ostatni weekend?
Szybko, nim się zorientujemy, że to niemożliwe, cofnijmy się w czasie do piątku i przeżyjmy ten weekend raz jeszcze!
________________________
MAGICZNE ZDJĘCIA, MAGICZNY KLIMAT!
OdpowiedzUsuńmistycznie...
Pozdrawiam kochana:*
Daję dyszkę, liczę na rewanżyk ;*
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję, również poleciała już do Ciebie dyszka :*
UsuńCudnie powspominać :*
OdpowiedzUsuńzazdroszczę weekendu, pod innym względem, mój też był magiczny *.*
OdpowiedzUsuńzawsze kryje się taka jakaś magia w tych pierwszych lub ostatnich momentach. zazdroszczę weekendu ;)
OdpowiedzUsuńCudowne weekendy zawsze się pamięta i wraca się do nich. Ja pamiętam takich kilka weekendów nie raz była nienajlepsza pogoda, ale to nie przeszkadzało jeśli było się w miłym towarzystwie i spędzało się świetnie czas. Takich weekendów jak ten życzę nie tylko tobie, ale każdemu bo to właśnie dla takich chwil się żyje i przechodzi się przez trudne momenty w życiu.
OdpowiedzUsuńtesknie za takimi weekendami, bo od roku pracuje na weekendy, a wolne niedziele zdarzaja mi sie rzadko... :( czekam na lepsze czasy...
OdpowiedzUsuń