Haha, ostatnio mam szczęście trafiać w internetach na same recenzje i analizy takich książkowych gniotów, że człowiekowi jest wstyd za autora, redakcję, korektę i wydawnictwo, że to wyszło drukiem i jest nazywane książką... Ale przyznaję, z masochistyczną przyjemnością pogrążam się w analizach dzieł takiej na przykład Katarzyny Michalak (:
Szczerze? Podziwiam Cię, że to przeczytałaś :D ja już po tych fragmentach mam ochotę strzelić sobie w łeb - albo autorce co byłoby bardziej humanitarne dla świata :D a co do tych dziwnie czerwonych i nabrzmiałych ust to skojarzyła mi się z tym ta dziwna moda na zassanie na ustach butelki czy tam bańki :D może takiż zabieg sobie Weronika w damskim WC zafundowała :D
Ja tez jestem w szoku, ze takie cos w ogóle wychodzi na światło dziennie. Najgorsze jest to, ze prawdopodobnie ta książka trafia do młodzieży, która bedzie uwielbiać sobie bohaterkę i podążać jej śladami. Tak jest. Oczywiście inteligentna młodzież tego nie zrobi, ale ta mniej ambitna na pewno sie zakocha w tej powieści i utożsami. Dzięki za ostrzeżenie!
ah, żeby tylko autorce nie przyszło do głowy stworzyć drugiej części, w której bohaterka zostanie vlogerką, a to brzmi rozsądnie, zważywszy na to, że z pisaniem musiała się biedaczka męczyć! ubolewam nad każdym drzewem, które stało się jej ofiarą. [*]
Mignął mi gdzieś ostatnio ten tytuł. Dzięki Ci dobra kobieto za recenzję. Kijem nie dotknę. Za to Twoją opinię przeczytam sobie kilka razy, bo lubię, jak piszesz. :)
Teraz wydanie książki jest tak tanie, że tylko szanujące się wydawnictwa stosują system recenzji przed wydaniem. Kiedyś recenzowałam książki napływające do pewnego wydawnictwa - napływały takie "cuda", ale ich nie upubliczniano...
Takie książki utrzymują mnie w przekonaniu, że muszę przeczytać w końcu "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało", bo ten masochizm zmusił mnie do ukończenia całej sagi zmierzch, przez co do dziś mam koszmary ;p
Puściłam kiedyś wodze fantazji na temat tego, o czym mogłabym napisać, żeby zarobić fortunę. I dotarła do mnie smutna prawda - to z czego ja robiłam sobie jaja, inni piszą na serio. I wydają! Dawniej też istniała literatura "drugiego sortu", czytadła "dla kucharek", ale niech ktoś porówna sobie "Znachora" z tym czymś, co opisałaś...
I jeszcze mi się skojarzyło z prl-owskim cyklem "Książki Najgorsze" Stanisława Barańczaka - teraz mamy grafomanię nowego typu, mogłabyś być kontynuatorką szczytnych tradycji ;) Same "Książki Najgorsze" polecam gorąco jako znakomitą lekturę! Ola
czasem zastanawiam sie jak jakiekolwiek wydawnictwo mogło zainwestować pieniądze, aby wydać tego typu bzdurne książeczki. Podziwiam cie, ze doczytałaś do końca, ale rozumiem, ze głównym celem było rozłożenie chłamu na czynni pierwsze :)
Świetnie napisana recenzja. Ach, ta kreacja bohaterów, ten pseudoerotyzm... dziękuję za ostrzeżenie, będę omijać szerokim łukiem książki tej autorki :D
Haha, ostatnio mam szczęście trafiać w internetach na same recenzje i analizy takich książkowych gniotów, że człowiekowi jest wstyd za autora, redakcję, korektę i wydawnictwo, że to wyszło drukiem i jest nazywane książką... Ale przyznaję, z masochistyczną przyjemnością pogrążam się w analizach dzieł takiej na przykład Katarzyny Michalak (:
OdpowiedzUsuńSzczerze? Podziwiam Cię, że to przeczytałaś :D ja już po tych fragmentach mam ochotę strzelić sobie w łeb - albo autorce co byłoby bardziej humanitarne dla świata :D
OdpowiedzUsuńa co do tych dziwnie czerwonych i nabrzmiałych ust to skojarzyła mi się z tym ta dziwna moda na zassanie na ustach butelki czy tam bańki :D może takiż zabieg sobie Weronika w damskim WC zafundowała :D
Zrobiłaś mi dzień :D
OdpowiedzUsuńNiesamowicie się uśmiałam przy tej recenzji.
Ja tez jestem w szoku, ze takie cos w ogóle wychodzi na światło dziennie. Najgorsze jest to, ze prawdopodobnie ta książka trafia do młodzieży, która bedzie uwielbiać sobie bohaterkę i podążać jej śladami. Tak jest. Oczywiście inteligentna młodzież tego nie zrobi, ale ta mniej ambitna na pewno sie zakocha w tej powieści i utożsami.
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie!
ah, żeby tylko autorce nie przyszło do głowy stworzyć drugiej części, w której bohaterka zostanie vlogerką, a to brzmi rozsądnie, zważywszy na to, że z pisaniem musiała się biedaczka męczyć!
OdpowiedzUsuńubolewam nad każdym drzewem, które stało się jej ofiarą. [*]
"Ubolewam nad każdym drzewem, ktore stało sie jej ofiara" - mistrzowski tekst!
Usuńhahaha a wiesz, że mnie zachęciłaś do przeczytania? chyba też mam coś z książkowej masochistki.
OdpowiedzUsuńMignął mi gdzieś ostatnio ten tytuł. Dzięki Ci dobra kobieto za recenzję. Kijem nie dotknę. Za to Twoją opinię przeczytam sobie kilka razy, bo lubię, jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuńTeraz wydanie książki jest tak tanie, że tylko szanujące się wydawnictwa stosują system recenzji przed wydaniem. Kiedyś recenzowałam książki napływające do pewnego wydawnictwa - napływały takie "cuda", ale ich nie upubliczniano...
OdpowiedzUsuńTakie książki utrzymują mnie w przekonaniu, że muszę przeczytać w końcu "Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało", bo ten masochizm zmusił mnie do ukończenia całej sagi zmierzch, przez co do dziś mam koszmary ;p
OdpowiedzUsuńMasakra, ale recenzja wyszła Ci naprawdę ekstra. Aż się człowiek sam do siebie uśmiecha.
OdpowiedzUsuńPuściłam kiedyś wodze fantazji na temat tego, o czym mogłabym napisać, żeby zarobić fortunę. I dotarła do mnie smutna prawda - to z czego ja robiłam sobie jaja, inni piszą na serio. I wydają! Dawniej też istniała literatura "drugiego sortu", czytadła "dla kucharek", ale niech ktoś porówna sobie "Znachora" z tym czymś, co opisałaś...
OdpowiedzUsuńLilka
niestety moda na pisanie książek o wszystkimi o niczym mści się, autorami stają się amatorzy, których ciężko strawić.
OdpowiedzUsuńI jeszcze mi się skojarzyło z prl-owskim cyklem "Książki Najgorsze" Stanisława Barańczaka - teraz mamy grafomanię nowego typu, mogłabyś być kontynuatorką szczytnych tradycji ;) Same "Książki Najgorsze" polecam gorąco jako znakomitą lekturę!
OdpowiedzUsuńOla
czasem zastanawiam sie jak jakiekolwiek wydawnictwo mogło zainwestować pieniądze, aby wydać tego typu bzdurne książeczki. Podziwiam cie, ze doczytałaś do końca, ale rozumiem, ze głównym celem było rozłożenie chłamu na czynni pierwsze :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana recenzja. Ach, ta kreacja bohaterów, ten pseudoerotyzm... dziękuję za ostrzeżenie, będę omijać szerokim łukiem książki tej autorki :D
OdpowiedzUsuń"O czym daje znać Twoja pochwa?" - wygrałaś Internet!
OdpowiedzUsuń