Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

sobota, 12 kwietnia 2014

Projekt Grechuta, czyli utwory mistrza w nowoczesnych aranżacjach

Przyznam się bez bicia, że Grechutę kocham bezwarunkowo (miłość zwycięża śmierć!), bo jak tu nie kochać kogoś, kto napisał tak wspaniałe, idealne wręcz piosenki? To se ne da! Dlatego też bardzo szanuję artystów, którzy nie pozwalają zapomnieć o Marku i szerzą jego twórczość. I dziś właśnie udało mi się być na koncercie zespołu Plateau, który twórczości Grechuty poświęcił jedną ze swoich płyt. Szacuneczek, panowie!
źródło zdjęcia: fanpage zespołu (ja, oczywiście, nie pomyślałam, żeby wziąć aparat)

O Plateau nigdy, przenigdy nie słyszałam i byłam święcie przekonana, że to po prostu najzwyklejszy koncert poświęcony pamięci mistrza. Że wykonają jego utwory bez zmiany ani jednej nutki. Cóż, ździebko się pomyliłam. Gdy wokalista zapowiedział, że zagrają swoje własne muzyczne aranżacje, założyłam ręce na piersiach i, jako, że lubię oceniać, pomyślałam "bring it on, Panowie, zobaczymy, co żeście nawymyślali". Podczas pierwszego utwory witki mi nieco opadły i pomyślałam (tak, znowu! strasznie dużo tego myślenia dziś było!) "Nie, nie, nie, to nie tak miało być! Przecież utwory Grechuty są idealne w każdym calu, po cholerę je zmieniać!"

Jednak tylko początek był trudny. Potem coś mi się w mózgu przestawiło i postanowiłam podejść mniej sceptycznie. No i, kurczaczek, spodobało mi się! Naprawdę chłopaki dają radę, choć może to fakt, że większość utworów jednak melodyjnie się zgadzała z oryginałami, mnie przekonał. Myślę, że zespół wykazał się ostrożnością nie zmieniając całkowicie muzyki, ale wyszło im to tylko na dobre. Piosenki Grechuty zyskały nowoczesną nutkę (było nawet grane na butelce od piwa, cymbałkach i... pile do drewna!), ale wciąż jednak pozostały tym samym miodem na me serce, co zawsze. TUTAJ macie przykład - "Wiosna, ach to Ty" na rockowo. A wokal tego pana, co śpiewał, był tak zacny, że pomyślałam sobie, że następnym razem jak się zakocham, to na pewno w kimś, kto ma piękny głos i umie śpiewać!

Bardzo na plus był też fakt, że wystąpili goście. I to jacy goście! Ostrowska, której głos wielbię. Przemyk, do której co niektórzy doszukują się we mnie podobieństwa. I Titus z Acid Drinkers (o nim mogę powiedzieć tylko tyle, ile powiedziałam Rodzicielce, gdy wyszedł na scenę - od niego żuliłam kiedyś kasę na Woodstocku). Ich występy mogę podsumować jednym słowem - ulala! No, przynajmniej Ostrowskiej i Przemyk, bo nie lubię grania w stylu Acid'ów, choć mocne ciężkie wykonanie "Gdzieś w nas" w wykonaniu Titusa było z pewnością bardzo... ciekawe. 

Jeśli do tego wszystkiego dodamy wspaniały kontakt z publicznością (która, niestety, mnie czasem irytowała, bo jak to tak piszczeć na koncercie z piosenkami Grechuty? No, ludzie! Piszczy się na Bieberze czy innym pop shicie, a Grechutę... Grechutę się przeżywa), którą raz-raz udało się rozruszać, to z równania wychodzi nam koncert prawie idealny. Naprawdę polecam wszystkim tak jak ja zakochanym w muzycznym dorobku pana G. TUTAJ macie rozpiskę trasy (w różnych miastach występują różni goście) i jeśli nosicie się z zamiarem wybrania się na koncert, to czym prędzej kupujcie bilety, bo rozchodzą się jak świeże bułeczki (mnie na kilka dni wcześniej udało się dorwać dosłownie 2 ostatnie, a we Wrocławiu i tak były grane aż 2 koncerty pod rząd!).

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku lub zaobserwuj na Bloglovin! 

2 komentarze:

  1. cieszę się, że podobał Ci się taki koncert i że wyszłaś zadowolona :) ja jednak mam w mózgu poukładane inaczej pod tym względem i jak coś lubię to tylko i wyłącznie oryginalne :v tak mam. ale kto wie co będzie jak Gaga padnie xd

    OdpowiedzUsuń
  2. byłam na ich koncercie w Łodzi i niesamowicie mi się podobało! Wokalista jest bardzo charyzmatyczny, pięknie śpiewa, aranżacje piosenek Grechuty bardzo bardzo przyjemne... mogłabym się rozpływać długo :) chyba najbardziej podobał mi się występ z Ostrowską albo Kiljańskim, miód na uszy ;)

    OdpowiedzUsuń