Zastanawiałam się ostatnio nad tym, czy by nie zrezygnować z mięsa... I jakby w odpowiedzi na te moje rozmyślania, moja przyjaciółka zabrała mnie do fajnej wege knajpy (Złe mięso, polecam). Zamówiłyśmy burgery ze szpinakiem i mocno zaskoczyło mnie, że z tego warzywa można zrobić kotleta, który całkiem fajnie zastępuje mięcho! Potraktowałam to jako znak, żeby spróbować wytrwać bez mięsa.
Nie jestem jakąś wielką fanatyczką mięsa, nie jem go dzień w dzień, więc obiad bezmięsny nie jest dla mnie jakiś wybrakowany. Najtrudniej będzie mi bez gołąbków i mojej ukochanej pizzy z szynką i ananasem. To chyba moje ulubione dania zawierające mięso. Ale wiem, że w razie "W" mogę się poratować sojową wędliną do pizzy, a i mięso w gołąbkach na pewno uda się czymś mniej więcej zastąpić, muszę tylko poszukać, wszak w internetach jest wszystko.
Na razie postanowiłam zrezygnować z mięsa na 30 dni i zobaczyć, jak to będzie, czy będzie mi tego brakować, czy będę się dobrze czuła (ale ponoć dieta wege jest dużo zdrowsza). Trochę będę oszukiwać, bo nie mam zamiaru przestać jeść ryb (co, jak się dowiedziałam, zwie się semiwegetarianizmem, śmiesznie trochę), a "jedynie" czerwone i białe mięso. Wydaje mi się, że nie powinno to być trudne wyzwanie, skoro potrafiłam zrezygnować z moich najukochańszych na świecie ciastek (których paczkę wciągałam bez mrugnięcia okiem, serio serio!), bo zawierają cholerny olej palmowy... w sumie jak większość ciastek. A słodycze jednak jadłam (do czasu przejścia na zdrowszą dietę) znaaaacznie częściej niż mięsko.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że muszę dokonać trochę zmian w swojej diecie, bo przecież zwierzęce białko czymś muszę zastąpić, nawet jeśli nie przyjmowałam go tak znowu często. Mam też trochę zagwozdek, ale z pewnością znajdę odpowiedzi w internetach. Zapisałam się już do akcji "Zostań wege na 30 dni!", dzięki czemu codziennie przez 30 dni będę dostawać na mejla informacje na temat wege diety - porady żywieniowe, przykładowe jadłospisy itp.
Jeśli podołam wyzwaniu i wyjdzie mi, że wow, w ogóle nie brakuje mi mięsa, a nie czuję się jakoś gorzej, to całkiem możliwe, że pozostanę na takiej diecie. Trzymajcie kciuki! A jeśli macie dla mnie jakieś rady na początek, to piszcie śmiało w komentarzach!
Powodzenia w wyzwaniu!
OdpowiedzUsuńA co do gołąbków ja mięso zastępuje grzybami, nawet pieczarkami :)
ale ja bym chciała zastąpić czymś jak najbardziej podobnym w smaku do mięsa mielonego, tak, żeby różnica w smaku gołąbków nie była zbyt duża :P
UsuńTo ja życze wytrwałości i nie poddania się bo warto. Zamiast soi ciecierzyca,fasola,soczewica,orzechy -dużo zdrowego białka i do tego smaczne. Rozpisywać się nie będe wszystkie podstawy będziesz dostawać w mailu. I może na początku strasznie to wyglada to potem sie przyzwyczaja człowiek i daje rade bez mięsa. Sama jestem już weganka jestem ponad 3 lata. O i nie daj sobie wmówić że anemia itp bo to kłamstwo ,cały czas mam idealne wyniki mimo weganizmu. Powodzenia
OdpowiedzUsuńto wcale nie jest kłamstwo - pewnie wcinasz tableteczki z wit. B12, prawda? Musisz, bo nie znajdziesz jej w żadnym roślinnym produkcie, a bez niej nabawisz się niefajnej anemii megaloblastycznej. ;)
UsuńAkurat niedobory B12 występują również u mięsożerców ;)
Usuńw czasie normalnej, różnorodnej diety i bez żadnych chorób towarzyszących - u tzw.zdrowych mięsożerców - nie występuje.
Usuńno właśnie, w czasie normalnej, różnorodnej... a z tym to wiesz, że różnie bywa :D
Usuńale, ale! powiedziały, co wiedziały, koniec obrzucania się faktami na temat witaminy B12! :D
Nie wcinam tylko biorę,ty sobie możesz kiełbasę wcinać. Nie będę się biczować z powodu brania tabletek. A anemi nie mam mimo 20 lat życia z helicobacter pylori przez którą moje jelita nie wchłaniały ani b12 ani innych witamin i mimo iż miałam wyniki tak mocno przekraczające dolną granice nie miałam i nie mam anemi znawco wielki,zresztą nawet jak sie je mięso czy nabiał też trzeba badać b12 więc nie bądź taki do hop do przodu. A po przepisy jak chcesz to zaglądaj na jadłonomie jeśli nie znasz.
OdpowiedzUsuńjuż się nie kłócić mi tu proszę!
Usuńa jadłonomię znam, znam, oczywiście :)
Ja powoli przygotowuję się do tego psychicznie. Odejście od mięcha nie jest takie proste. Co gorsza, odpowiednia dieta wegetariańska, która z powodzeniem może zrównoważyć brak białka zwierzęcego nie należy do najtańszych. Ja działam na zasadzie małych kroczków, czyli stopniowo rezygnuję z pewnych rzeczy, na przykład nie kupuję już wędliny do kanapek.
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że nie jest tak jak mówisz... ja, tak jak powiedziałam, naprawdę rzadko jad(ł)am mięso, nie wydając przy tym milionów monet na inne produkty białkowe, i moje wyniki badań w ostatnich czasach były w jak najlepszym porządku... chodzi przecież w głównej mierze o biało, a to jest choćby w jajkach, twarogu, tofu - to nie są drogie produkty.
UsuńPowodzenia! Byłam wegetarianką 8 lat, także 30 dni spokojnie przetrwasz:).
OdpowiedzUsuńPowodzenia, chociaż sama nie jestem fanem mięsa to nie dam rady bez mięsa- lepiej się czuję po obiedzie mięsnym i jestem dużej syta. No i jednak wierzę, że jedynie mięso ma bialko tak dobrze, łatwo przyswajalne dla ludzi- nie wspominając, że człowiek jest jednak wszystkożerny :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakoś weny na zmianę diety, ale ogólnie mięsa jem mało. Wiem, że teraz te wszystkie mięsa, które są w sprzedaży to zwierzęta sztucznie pędzone co nie tylko sprawia im ( i mi) przykrość, ale też smak potraw z nich jest inny i wręcz gorszy.
OdpowiedzUsuń