Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

wtorek, 10 czerwca 2014

Mój pierwszy wyjazd w pojedynkę

Kocham morze i bardzo lubię dobre towarzystwo. Gdy więc wreszcie miałam pieniądze i czas na krótkie wakacje, a i pogoda dopisała, zaczęłam namawiać krewnych i znajomych królika na wyjazd! Oczywiście, nagle wszyscy zajęci i bez kasy! Zabrałam więc swoje zabawki i pojechałam sama. 

Przyznam się, że nigdy wcześniej, przed przeczytaniem wpisu Black Dresses, nawet mi do głowy nie przyszedł pomysł wyjazdu w pojedynkę. Nie miałam z kim jechać, to nie jechałam, tak po prostu. Teraz wiem, ile straciłam.

Fantastyczny w takich samotnych (zbyt smutno to brzmi na tak optymistyczny wakacyjny wpis!) wakacjach był kompletny brak ograniczeń ze strony drugiej osoby, kompletna niezależność! Nikt na mnie nie krzyczał, że to moja wina, że się zgubiliśmy (a ja jestem ciapa, nawet, gdy w łapce mam telefon z włączonym GPS-em, więc zawsze na mnie krzyczą, zwłaszcza Ci, co noszą za mną moje miliony bagaży), nikt mi nie marudził, że nie chce leżeć na plaży czy, że głodny albo że chce na obiad mięso i nie pójdzie do wege knajpy... I tak dalej i tak dalej! Bez żadnego planu (jaki zazwyczaj się zakłada, gdy wyjeżdża się w towarzystwie) mogłam robić, co chciałam, na co tylko przyszła mi w danej chwili ochota. Oczywiście, zgubiłam się już na samym wstępie (zamiast przy Neptunie wylądowałam koło Stoczni!), i potem wielokrotnie także, ale zamiast się stresować, po prostu śmiałam się z siebie pod nosem. 

Jedyne, czego się bałam, to brak interlokutora (mądre słowo!), a ja jestem gadułą straszną i w dodatku lubię komentować (do teatru było mi dziwnie samej iść, ale zniosłam to dzielnie, przede mną jeszcze kino do zaliczenia w pojedynkę!) wszystko na bieżąco. Zniosłam to jednak wyjątkowo bezboleśnie, poza tym... heloł, od czego ma się telefon? Udało mi się też spotkać z pewną sympatyczną blogerką, która jest podobnym freakiem jak ja i ma podobne zajawki (pozdrawiam panią!), więc jednak była okazja co by gębę do kogoś otworzyć. A gdybym wyjechała z towarzystwem, najprawdopodobniej okazji do spotkania by nie było!

Wyjazd uznaję za naprawdę udany i jestem bardzo zaskoczona, że wakacje (nawet takie mini, weekendowe) w pojedynkę mogą być tak fantastyczne, mimo, że przecież od dawien dawna wiadomo, że sama dla siebie jestem wspaniałym towarzystwem i nikogo mi właściwie do szczęścia nie potrzeba. Zachęcam wszystkich przynajmniej do spróbowania wyjazdu w pojedynkę. Oczywiście, to nie jest dla wszystkich, ale chyba najlepiej przekonać się o tym samemu. I błagam, błagam, błagam - gdy usłyszycie od znajomego, że jedzie na wakacje sam, to róbcie oczu jak pięć złotych i nie pytajcie "ale czemu sam?". Sam, bo może, cholera! Jak się w fajne miejsce jedzie, to naprawdę wystarczy swoje własne towarzystwo (wyborne bardzo, z sobą się człowiek nie pokłóci przecież!). Serio, serio. Ja na pewno taki wyjazd jeszcze powtórzę (tym razem obieram kierunek Kraków), mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości.

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

12 komentarzy:

  1. również panią pozdrawiam ^^
    ciekawe czy prędzej Ciebie znów nad morzem zawieje, czy mnie na południe ;) tak czy siak, jakaś okazja do puszczania baniek może zostać wygenerowana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo widzisz. Ja już też kiedyś byłam na takim wyjeździe i było świetnie. Wróciłam do domu tęskniąca i kochająca! Pozdrawiam w tym upale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja przez ten weekend nie zdążyłam się nawet za moim laptopem stęsknić :D

      Usuń
  3. Wakacje w pojedynkę - jestem za :) !

    OdpowiedzUsuń
  4. Petarda!! Wyjazdy w pojedynkę mają dla nas zupełnie inne znaczenie:* Wspaniale, że się zdecydowałaś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kraków najlepiej się poznaje samotnie! :) Testowałam, polecam. Niezapomniane chwile.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe... wybieram się w lipcu nad morze, a też jestem z Wrocławia. W dodatku może okazać się, że jadę sama, bo wszyscy narzekają na brak kasy, że praca i nie mają czasu. No i w planach mam spotkanie z koleżanką blogerką. Cóż za zbieg okoliczności! Dałaś mi dużo motywacji i zapału żeby nie bać się samotnej podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kraków w pojedynkę jest najlepszy, bo najfajniej zwiedza się go, kiedy się zgubi, nie do końca wie, gdzie się jest, a mimo to idzie się dalej, zamiast szukać właściwej drogi ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam w planie zwiedzić go trasą "kuzynek" Pilipiuka :)

      Usuń
  8. Tak, tak, wyjazdy w pojedynkę są jak najbardziej spoko. Póki co nie miałam jeszcze okazji, ale stwierdzam tak po tym, że wcale mi nie straszne dłuugie samotne spacery, spędzanie całych dni sam na sam i robienie tego, na co ja mam ochotę, w takim porządku, jaki mnie odpowiada itd itd. Nie trzeba bać się samotności, jest całkiem ok ;)

    OdpowiedzUsuń