Pora na kolejną część durno-absurdalno-dziwacznych Polaków rozmów z życia wziętych. Pierwszy tego typu wpis znajdziecie TU.
Ja: A czy tu są takie herbaty z bąbelkami? Bo ja jestem taką bubble tea dziewicą...
Przyjaciółka: Por i ser są jak najlepsi przyjaciele... w mojej buzi!
Ojciec (przygotowując obiad): Ty w ogóle mięsa nie jesz?
Ja: Nie.
Ojciec: A taką polędwiczkę zjesz?
Z radia rozbrzmiewa "bo z dziewczynami"
Ja: On śpiewa "bo z DZIEWCINAMI"
Koleżanka: Może nie ma jednego ZIĄBKA!
W pracy:
- Ja mam taką grubaśną kanapkę, więc zapewne będzie mi z niej wszystko wypadać. Uprasza się o niezwracanie na to uwagi.
Ja: No bo ze sportem to trzeba na początku ostrożnie, powoli, etapami. Jak ja zaczęłam biegać, to poszłam od razu dwa dni pod rząd i nabawiłam się takiej kontuzji, że nie mogłam chodzić!
Koleżanka1: No ja wiem, bo ja dziennie chodzę 15 km, a czasem jak się przejdzie 30 km, to od razu to czuć!
Koleżanka2 (nieco zawstydzona): Wy mi tu takie rzeczy opowiadacie, a ja ostatnio w ogródku robiłam i mam zakwasy...
Ojciec: Cicho tam być, trawożerco!
Ja: Pokaż wyniki swojego cholesterolu, to pogadamy!
W autobusie:
Ja: Nie wiem, czy ktoś piernął czy co...
Przyjaciel (bez ogródek): To ja mówię. Nie myłem zębów.
Ojciec: Chyba ta twoja dieta Ci źle na słuch wpływa!
Ja: Nie, zawsze byłam przygłucha, w tej kwestii się nic nie zmieniło.
Ojciec (triumfalnie): A widzisz, czyli nie na wszystko ta twoja dieta pomaga!
Przyjaciel (do mnie, oczywiście): Jesteś takim miłym borsuczkiem!
Siostra: Moje zdanie na temat bieżni znasz (w sensie, że nie, nie i jeszcze raz nie)...
Ja: A ja polecam, bo można se serial oglądać w czasie biegania, można z mokrymi albo naolejowanymi włosami biegać, no i niezależnie od pogody...
Siostra (3 lata młodsza ode mnie!!!): E tam, ja jestem starej daty...
Koleżanka1: Asia, a czy Ty jadłaś szparagi?
Ja: Nie.
Koleżanka2 (wielce zdziwiona): Ty nie jadłaś?! Przecież Ty jesz takie dziwne rzeczy!
Ja: W czym Ty prałaś tę koszulę?! Cycki mnie swędzą!
Rodzicielka: Kup sobie pumeks i wyszoruj sobie pięty.
Ja: Po prostu zdał sobie sprawę, że nie znajdzie już takiej cudownej osoby jak ja!
Rodzicielka (sceptycznie): No... coś ciekawego na pewno w sobie masz...
Ja (zapewniając gorliwie): Mam bardzo wiele takich rzeczy!!!
________________________
dobre:D
OdpowiedzUsuńTwój tata ma takie podejście do wegetarianizmu jak moja mama...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam imienniczkę ;)
a pozdrawiam panią również! ;)
UsuńJa: W czym Ty prałaś tę koszulę?! Cycki mnie swędzą!
OdpowiedzUsuńRodzicielka: Kup sobie pumeks i wyszoruj sobie pięty.
Nie kumam tego. Hahha to jest takie żałosne, że aż śmieszne!
to była taka rozmowa w stylu "ja o rybie, ty o grzybie" :D
Usuńto o szparagach mnie rozbroiło :P
OdpowiedzUsuń