Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

czwartek, 17 lipca 2014

Dlaczego warto kupić bieżnię?

Właśnie minął miesiąc, odkąd biegam na swojej własnej bieżni. Opowiem Ci dziś zatem trochę o samym produkcie i o tym, dlaczego domowa bieżnia to świetna sprawa!

Wyobraź sobie, że siedzisz w pracy, nudząc się niesamowicie, a energia wręcz Cię rozpiera. Aż Cię nosi, żeby ją jakoś rozładować, ale miły z Ciebie człowiek, więc wydarcie się na przypadkową osobę nie wchodzi w grę. Postanawiasz pobiegać. Postanawiasz przywdziać swoje treningowe obuwie, wyjść z domu i biec tak długo, aż nogi odmówią Ci posłuszeństwa. Totalnie się na to nakręcasz i już nie możesz się doczekać.. Gdy wychodzisz z pracy, z nieba nagle spada ściana wody i twoje cudowne plany trafia szlag. Stąd właśnie wziął się pomysł zakupu bieżni... I tak rozpoczęło się jeszcze bardziej pełne pasji bieganie.

Kilka słów na temat bieżni Pro Fitness
Bieżnia, którą nabyłam drogą kupna, to mały sprzęt (według deklaracji producenta: długość - 160 cm, szerokość - 68 cm, wysokość - 115 cm) typowo do użytku domowego. Da się ją złożyć do pozycji pionowej (wtedy wys. 150 cm, szer. 68 cm, dł. 62 cm) i odstawić pod ścianę, tak, by nie zawadzała, a rozkładać nawet na środku pokoju w razie potrzeby, tak więc brak miejsca nie jest zbyt dobrą wymówką... Chyba, że jest się wątłej postury dziewczyną, dla której ogarnięcie 45 kilogramów żelastwa jest nieosiągalne (ale jeśli ja poradziłam sobie z wyciągnięciem cholerstwa z pudła i złożeniem do kupy, w dodatku na najgorszym w życiu kacu, to i ze składaniem do pozycji pionowej bym sobie poradziła, tak że jest nadzieja!). Co więcej, ta bieżnia, jak na taki sprzęt, jest niesamowicie tania. Regularna cena to podobno 1399 zł, jednak mnie udało się kupić ją za 799 zł, ponieważ pochodziła z ekspozycji (w żaden sposób nie było tego widać). Maksymalna dopuszczalna waga użytkownika, który będzie z niej korzystał, to 100 kg, czyli takie dwie mnie. Zakres prędkości natomiast mieści się w przedziale 0,8-12 kilometrów na godzinę - całkiem nieźle. 12 km/h to szybkie tempo, w którym po dwóch-trzech miesiącach biegania spokojnie można biec przed dłuższy czas. U mnie zazwyczaj takie tempo wskakuje po ok. 3 minutach biegu (zaczynam zawsze od 10 km/h). Czasem udaje mi się je utrzymać do samego końca, a czasem robię sobie przerwy na złapanie oddechu zwalniając znów do 10 km/h. Trochę jednak słabo, że nie można biec szybciej, bo interwałów ze sprintem już na takiej bieżni się zrobić, niestety, nie da. Tak z innej beczki, odbiegając już od tematu prędkości, fajne w bieżni Pro Fitness jest jeszcze to. że ma umieszczone w bocznych uchwytach sensory, dzięki którym można zmierzyć sobie puls podczas biegu, a na podstawie przebiegniętego dystansu i prędkości pokazuje ilość spalonych kalorii. Panel sterujący jest tak prosty, że bardziej się nie da - ma regulację prędkości, wyświetla czas, przebiegnięty dystans, aktualną prędkość, ilość spalonych kalorii i puls, jeśli akurat przyłoży się dłonie do czujników.

Dlaczego warto kupić bieżnię (jakąkolwiek)?
Oto moje 10 powodów, dla których jestem zachwycona możliwością biegania w domu:
1. Możesz biegać niezależnie od pogody. Tak że nawet, gdy za oknem panuje milion stopni, uruchamiasz wiatrak, wskakujesz na bieżnię i lecisz!
2. Możesz oglądać seriale w trakcie tuptania. Łączysz przyjemne (seriale) z przyjemnym i pożytecznym (bieganie) i nie masz poczucia, że oglądając serial marnujesz czas - toż to sytuacja win-win!
3. Możesz głośno śpiewać. Gdy biegasz w plenerze ze słuchawkami na uszach, musisz się od tego, niestety, powstrzymywać, a to przecież niemal boli, gdy leci ulubiony kawałek!
4. Nie przejmujesz się, że ktoś Cię zobaczy - nie musisz się martwić brakiem makijażu, bad hair day, nieogolonymi nogami, zaczerwienioną od wysiłku twarzą i plamami potu na koszulce.
5. Masz stały wgląd w przebiegnięty dystans i czas - wystarczy kuknąć okiem. Z bieganiem w plenerze i Endomondo w telefonie już nie jest tak hop siup, bo trzeba wyciągać telefon z kieszeni, a robić to co chwila, to kompletnie bez sensu.
6. Łatwiej się zmotywować. Po pierwsze, gdy już wywali się hajs, to głupio potem nie korzystać. Po drugie, rozłożenie bieżni czy po prostu przejście do drugiego pokoju jest o wiele łatwiejsze niż zmuszenie się do wyjścia z domu celem pohasania w terenie.
7. Możesz mieć wszystkie potrzebne szpargały pod ręką. Nie wiem, jak Ty, ale ja muszę mieć przy sobie telefon, chusteczki, wodę i jeszcze najlepiej mały ręcznik do wycierania potu zalewającego mi oczy. Ciężko to wszystko tachać w plener, a w domu możesz mieć w zasięgu ręki, gdy biegniesz.
8. Możesz w każdej chwili się zatrzymać. Podczas biegania w plenerze niby też, tylko potem trzeba jeszcze wrócić do domu, a z bieżni po prostu schodzisz. Jest to duży plus, jeśli coś się stanie, np. nagle doznasz kontuzji.
9. W domu nic Cię przymusowo nie zatrzyma ani nie spowolni, żadne światła czy tłum pieszych blokujących na całej długości chodnik.
10. Możesz biegać w... majtkach. Polecam ten styl, gdy za oknem milion stopni.

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

14 komentarzy:

  1. Dobra sprawa taka bieżnia. Najgrosze to jednorazowo wydać na nią pieniądze o ile się nie pracuje :)
    Mimo wszystko chcieć to móc i w sumie dobra sprawa miec taka bieznie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobają Twoje powody dla których warto kupić bieżnię...chciałabym kiedyś taką kupić ale nie mam za bardzo miejsca na taki sprzęt :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz są bieżnie które się składa na czas nie-biegania. Ja posiadam z tych trochę bardziej zaawansowanych Arizona Spokey czy jakoś tak :)

      Usuń
  3. Bieżnia jest zajebista. Latem biegam na dworze, ale dużo łatwiej jest mi zmotywować się do biegania w domu. Nie gonią cię żadne bąki gdy jesteś 5 kilometrów od domu i im szybciej biegniesz, tym one szybciej lecą, nie boli cię gardło od łykania zimnego powietrza, a jak jesteś gruba to nikt nie mówi "idź być gruba gdzie indziej" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powody świetne, tylko pieniędzy jakby mało, a szkoda ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, kusisz i motywujesz powiem Ci ;D

    Pozdrawiam, Siostra Polka :)
    ps. U mnie nowy post o ideale mężczyzny! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj mi się marzy taka bieżnia jednak jedynym miejscem gdzie mogłabym ją trzymać jest środek salonu więc nie prezentowałaby się za dobrze nawet po złożeniu ale może kiedyś się na nią zdecyduję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Seriale mnie przekonują ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. bieganie w plenerze sprawia mi nieporównywalnie większą przyjemność, aczkolwiek nie da się ukryć, że posiadanie bieżni w domu ma kilka ogromnych zalet nie do przebicia przez plenerowe truchtanie (punkty 2,7 i 9).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lubię biegać w plenerze, ale nie w taką pogodę, jak obecnie... toż to żadna przyjemność z biegania, jak człowiek czuje, że się roztapia! :P a ochładza się chyba dopiero ostro po zmroku, a to już raczej nie pora na tuptanie, zwłaszcza, jak się bardzo wcześnie wstaje :P

      Usuń
    2. nawet po zmroku jest mocno ciepło. tyle tylko, że już słońca chociaż nie ma.

      Usuń
  9. O ile wolniej i krócej biegasz w plenerze w porównaniu z bieżnią? U mnie różnice są tak drastyczne, że chyba czas skończyć z dającą złudne poczucie zajebistości bieżnią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze mówiąc na bieżni biegam wolniej... przynajmniej porównując dystanse do 6,5 km (więcej w plenerze jeszcze nie przebiegłam, bo odkąd mam bieżnię, to tylko tak biegam). dla porównania, w plenerze test Coopera (bieg 12 minut) rekordowy to 2,48 km - na bieżni nigdy nie udało mi się go pobić. w plenerze najlepszy czas na 5 km to 24:44 (zazwyczaj mieszczę się w 25 minutach), na bieżni różnie - widełki 26-30 minut. Wynika to z tego, że moja bieżnia ma ograniczenia - max 12 km/h, a w terenie biegnę nie mam tego ograniczenia, no i zazwyczaj biegnę po chodnikach, ulicach, więc nawierzchnia, podobnie jak na bieżni, płaska i gładka, a jak są światła to robię rundki tak, żeby czerwone ominąć. Do dyszki w plenerze ciągle się zbieram, ale cały czas pogoda nie za bardzo - albo żar z nieba, albo deszcz - albo ja mam zakaz biegania (jak teraz, z racji nowego tatuażu - żeby się nie upocić)

      Usuń
  10. Miałam bieżnie biegało sie okey ale stwierdziłam, że nudzi mnie i sprzedałam. W promocji dorwałam orbitrek i twister i jestem mega zadowolona, o wiele lepiej mi się ćwiczy :)

    OdpowiedzUsuń