Poznajesz fajnego faceta, idziecie na randkę. Jedną, drugą, trzecią. Czujesz, że coś tu mocno iskrzy, czujesz miętę, zaczynasz myśleć o nim jako o kandydacie do poważnego związku. Myślisz "on chyba też coś do mnie czuje". Myślisz "z tego może się wykluć coś naprawdę fajnego". Bo przecież on tak na Ciebie patrzy. No, a Ty chciałabyś znów z kimś być, tak na serio. I chyba to właśnie Cię zaślepia. Ta desperacja, to pragnienie bycia dla kogoś najważniejszą na świecie. A przecież nawet tego kolesia dobrze nie znasz! Po prostu widzisz to, co chcesz widzieć. Dopowiadasz sobie. Nadinterpretujesz. A może nie? A może on naprawdę jest taki wspaniały? Cóż, po trzech, czterech czy nawet pięciu randkach możesz się tego domyślać, możesz mieć ku temu przesłanki, ale po prostu nie możesz tego wiedzieć.
Wiesz, Ty tu już snujesz plany wspólnej przyszłości, już chcesz na facebooku status zmieniać, a tymczasem dla niego jesteś tylko obiektem seksualnym. On Ciebie chce, owszem, pragnie bliskości, ale tylko tej czysto fizycznej. I wcale tego nie ukrywa. Nie musi. Daje Ci czytelne sygnały, że chce sobie jedynie zrobić Tobą dobrze, ale Ty tego nie dostrzegasz, bo już w głowie ułożyłaś sobie swoją własną historię tej znajomości. W końcu pójdziesz z nim do łóżka, a on potem pewnie nie zadzwoni albo zobaczysz go z inną (no niby nie robiliście sobie nawzajem żadnych deklaracji, ale przecież... on tak na Ciebie patrzył!) albo... cokolwiek innego, niekoniecznie dla Ciebie pozytywnego. I będzie płacz. Miała być miłość, a tu Cię życie wyruchało. Co za dupek. Wszyscy faceci są tacy sami! Płaczesz, psioczysz i zarzekasz się, że nigdy więcej z żadnym nie chcesz mieć do czynienia. No przecież facet to świnia.
A może to Ty jesteś zbyt naiwna albo zbyt zdesperowana (w sumie na to samo wychodzi), aby otworzyć oczy i dostrzec, co się święci? Mężczyźni zazwyczaj wcale w sprawach seksualno-związkowych nie oszukują. Nie zaciągają podstępem do łóżka przyrzekając miłość do grobowej deski. On Ci przecież niczego nie obiecał. Nie mówił, że kocha, nie proponował związku, a dzwonił zawsze w ostatniej chwili, zupełnie, jakby wszystkie plany mu nie wypaliły i ratował wieczór spotkaniem z Tobą. Ba, od początku przecież mocno się do Ciebie kleił, a gdy odmawiałaś seksu mrucząc Ci do ucha mówił "dlaczego odmawiać sobie przyjemności? przecież dobrze się bawimy". Gdy chciałaś pogadać o tym, co Was łączy, zbywał Cię tekstami, że nie lubi takich rozmów i nie lubi tak konkretyzować sytuacji. To Ty pomyliłaś pożądanie z zainteresowaniem (sory, maleńka, ale to naprawdę nie to samo), a teraz ronisz krokodyle łzy, bo Cię chłopina podobno wykiwał... Sama jesteś sobie winna, dziewczynko. Chłopak Ci dawał sygnały, że chce się tylko zabawić, a Ty zamiast zdecydować, czy odpowiada Ci taki układ czy może dalej szukasz tej swojej wielkiej miłości, wierzyłaś w bajki z komedii romantycznych przewijające się przewijające się przez twoją śliczną główkę. Proszę Cię, rusz nią trochę następnym razem, to unikniesz płaczu i kolejnych przyrzeczeń, że już nigdy z żadnym... Naprawdę dobrze jest być mądrą dziewczyną, realistką.
PS. Wpis dotyczy konkretnych zachowań, nie rozciągam tego na wszystkie kobiety i wszystkich mężczyzn, więc bez spiny, bardzo proszę.
________________________
Mądre słowa moja miła! :*
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest, w mniejszym albo większym stopniu, ale każda z nas czasem się łapie na takim myśleniu. Czasem jest już za późno. Dlatego lubię bezpośredniość. Określenie granic, jeśli ja wiem czego chcę, zapytam czego ta druga osoba chce. Chyba tu tkwi problem, bo większość z nas nie wie czego oczekują, tak naprawdę. Czego pragną, a potem się gubimy, zapętlamy i zamydlamy oczy.
OdpowiedzUsuńNiestety, aż nazbyt dobrze wiem o czym piszesz ;) ach, ta kobieca naiwność i wiara w to, że faceci myślą mózgiem a nie tym, co mają pomiędzy nogami :P
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie mam takich sytuacji, bo odkąd skończyłam 17 lat mam jednego chłopaka, więc nie mam okazji poznawać innych i być dla nich takim obiektem ;) Ale wydaje mi się, że gdybym nie była w stałym związku, to też chciałabym się pobawić. Wiadomo, że dziewczyny zazwyczaj szybko się angażują, ale z drugiej strony, czemu nie zabawić się tak samo jak on? Byle tylko się nie zakochać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, KLIK :)
dokładnie, seksu nie można brać zbyt poważnie, to ma być przede wszystkim dobra zabawa przyjemna dla obu stron
UsuńDlatego wtórne dziewictwo, czyli trzymanie kolanek razem przez szereg kolejnych randek to dobra sprawa ;)
OdpowiedzUsuńno z jednej strony niby tak, jeśli szuka się partnera na stałe, ale z drugiej czasem fajnie nie obiecywać sobie wiele i po prostu ulec pożądaniu, zresztą o seksie na pierwszej randce już pisałam - http://m-ortycja.blogspot.com/2014/02/seks-na-pierwszej-randce.html :)
Usuńsama prawda. ja też wolę jasne sytuacje dlatego z obecnym partnerem na początku ustaliłam zasady: "dla mnie to nie zabawa, ale jeśli dla Ciebie tak, powiedz od razu, dostosuję się. też się dobrze bawię (w domyśle zapewne pójdę z Tobą do łóżka), ale nie chcę się zaangażować, a potem dowiedzieć się, że wcale nie to miałeś na myśli." :)
OdpowiedzUsuńnic dodać nic ująć :)
OdpowiedzUsuń