Jak często żaląc się na coś, co Cię boli, słyszysz "Ty to masz problemy"? Albo "chciałbym mieć takie problemy jak Ty"?
Trywializowanie czyichkolwiek problemów to naprawdę słaba zagrywka. to tak jakby w odpowiedzi na czyjeś żale powiedzieć mu "nie pierdol". Pewnie, zawsze znajdą się ludzie, którzy mają gorzej - pozbawieni domu, rodziny, umierający, walczący na froncie... Ale Ty tak nie masz, Ty tego nie znasz, więc umiejscawiasz swoje problemy w zupełnie innym kontekście, w kontekście swojego własnego życia, w którym największa tragedia, jaka Ci się kiedykolwiek przytrafiła, to konieczność uśpienia twojego ukochanego kota czy zwolnienie z pracy.
Dlaczego masz mieć poczucie winy z powodu tego, że twoje własne problemy są takie zwyczajne? To, że ktoś gdzieś na świecie ma gorzej i ma faktyczne, jak sugerują Ci Wujkowie Dobra Rada, powody do zmartwień, nie umniejsza wagi twoich kłopotów. To normalne, że jest Ci źle, bo facet nie zadzwonił, szef nie docenił twoich starań czy że zgubiłaś telefon. Czy cokolwiek. Możesz martwić się nawet złamanym paznokciem, masz do tego prawo. To jest twój problem, sprawia Ci ból i masz prawo do przeżywania tego na swój własny sposób. Masz prawo chcieć wyżalić się przyjaciołom czy rodzinie i otrzymać od nich wsparcie, bo przecież od tego między innymi są najbliżsi. Przecież jest takie magiczne słowo "empatia". Jeśli ktoś prycha z lekceważeniem, słysząc, o co się martwisz, być może pora pomyśleć nad sensem takiej znajomości? Bo przecież, gdy opowiadasz o swoich problemach, tak naprawdę zazwyczaj nie potrzebujesz rady, ale poklepania po ramieniu i po prostu wysłuchania.
Nie namawiam, żeby się wszystkim martwić, żeby się wszystkim przejmować, wręcz przeciwnie. Ale emocjami nie da się tak po prostu sterować i jeśli coś sprawia Ci ból, to tego bólu tak po prostu nie wyłączysz, nawet, gdy usłyszysz, że twój problem to wcale nie problem, ale pierdoła, byle co. Masz prawo do zmartwień. Nie daj strywializować swoich problemów. Przeżyj je po swojemu, znajdź sposób, aby sobie z nimi poradzić, ale nie wmawiaj sobie, że taką błahostką nie warto się martwić (potem będziesz to po prostu dusić w sobie, nierozwiązane będzie Cię to uwierać) tylko dlatego, że ktoś Ci tak zasugerował. Skoro czujesz, że Cię to boli, to chyba nie jest błahostka, prawda?
________________________
Uwielbiam czytać rzeczy które dotyczą mnie a ja nigdy nie potrafię tego tak idealnie przelać na.. bloga ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post! Niektórzy ludzie po prostu nie potrafią zrozumieć, że coś co dla nich jest niczym dla nas może być prawdziwą tragedią. Może i na świecie gdzieś ktoś cierpi bardziej, ale przecież dla naszych bliskich to my powinniśmy być teraz ważni a nie ten ktoś ;)
OdpowiedzUsuńOwszem, nic bardziej nie pomaga jak bycie zrozumianym, nawet jeśli chodzi o pierdoły :)
OdpowiedzUsuńTakie zachowanie to dla mnie ewidentnie lekceważenie drugiej osoby. Denerwujące, demotywujące i według mnie nie na miejscu. Staram się takich ludzi unikać jak ognia ;)
OdpowiedzUsuń