Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

środa, 20 sierpnia 2014

"Przepraszam" - takie trudne słowo

Z łatwością przychodzi nam mówienie "kocham Cię" albo "spierdalaj". Problem zaczyna się, gdy mamy przeprosić. Dlaczego słowo "przepraszam" z taką trudnością przechodzi nam przez gardło?

Różnimy się od siebie pod wieloma względami, ale wszyscy jak jeden mąż chcielibyśmy być idealni, chcielibyśmy być nieomylni. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi i każdemu z nas zdarzają się potknięcia. Wierzymy, że robimy dobrze, ale nie zawsze wychodzi tak jak byśmy tego chcieli. Pod wpływem chwili łatwo o wypowiedzenie o jednego słowa za dużo, o zrobienie czegoś, czego niesłuszność dostrzegamy po jakimś czasie, po głębszej analizie. Czasami też te potknięcia wynikają ze zwyczajnych pomyłek czy niedomówień. Bywa. Trudno to przyznać, ale nikt z nas nie jest bez winy. Każdy swoje za uszami ma. Teoretycznie zdajemy sobie z tego sprawę, ale ciężko jest przyznać, że skoro każdy, to i ja także.

Kiedy w końcu przyjdzie do tego, że popełnimy błąd, nie chcemy tego przyjmować do wiadomości. Inni się mogą mylić, ale ja? Nie, nie, to niemożliwe. Nawet przed samym sobą trudno nam się przyznać, że coś z naszej winy nie wyszło, a przeprosiny to przyznanie się do tego przed drugą osobą czy, jeszcze gorzej, grupą osób. To już wyższy level. "Przepraszam" to jakby synonim "wybacz, ja też czasem jestem do kitu". A my nie chcemy, żeby inni wiedzieli, że i nam zdarzają się potknięcia. Dlatego wolimy dusić to w sobie, wmawiać sobie, że może faktycznie coś nie pykło, ale inni przecież nie muszą tego wiedzieć, nie muszą widzieć naszej słabości, gdy przyznajemy się do błędu. Wystarczy nam, że sami o tym wiemy, już z tym nieraz bywa wystarczająco ciężko, a co dopiero powiadamiać innych, że my też jesteśmy tylko ludzi i czasami dajemy ciała.

Dochodzi jednak do kuriozalnych sytuacji, gdy na siłę trzymamy w sobie słowa przeprosin, mimo, że już jest po ptokach. Źle się wobec kogoś zachowaliśmy, nieważne, czy umyślnie czy zupełnym przypadkiem, raniąc tę osobę, a słowo "przepraszam" wciąż nie chce nam przejść przez gardło. Szukamy usprawiedliwienia dla swojego postępowania, tłumaczymy się gęsto, staramy się nawet obarczać winą tę drugą osobę, i nie dostrzegamy, że tylko pogarszamy sprawę. A może dostrzegamy, ale wolimy to niż przyznanie się do winy. A wystarczyłoby jedno słowo. Jedno szczere słowo, które bardzo często (no, niestety, nie zawsze, w życiu nie ma tak hop siup) potrafi wyprostować sytuację. Przecież gdy jest już pozamiatane, gdy noga nam się powinęła, to z przeprosinami czy bez, pokazaliśmy już, że też jesteśmy czasem do kitu. Unikanie przyznania się do błędu tylko pogłębia ogląd na to, jak bardzo daliśmy ciała. Natomiast znajdując w sobie odwagę do wypowiedzenia tego magicznego słowa, możemy jedynie ewentualnie zyskać, bo pokazujemy, że owszem, faktycznie, zdarza nam się, kolokwialnie mówiąc, dać dupy, ale, że nie jesteśmy już dziećmi, nie unikamy odpowiedzialności. Nie przepraszając nie tuszujemy swojego błędu, nie sprawiamy, że w magiczny sposób on (i jego skutki) zniknie, ale wręcz przeciwnie - popełniamy jedynie kolejne faux pas.

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

3 komentarze:

  1. O, tak tak! Ja co prawda cały czas utrzymuję, że "ja mam zawsze rację",ale mimo wszystko, kiedy okazuje się, że tym razem jej nie miałam, potrafię powiedzieć "przepraszam". Ale i tak uważam, że mam zawsze rację :D

    Chociaż jest jeszcze kwestia, że czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że wypadałoby przeprosić. Ale myślę, że to już kwestia komunikacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak już przepraszamy, to bez sensu. Widziałaś kampanię #ShineStrong Pantene? Polecam :)

    OdpowiedzUsuń