W moim sercu jest dużo miejsca na ulicznych artystów i z miłą chęcią przyjmuję tam kolejnych uzdolnionych. Ostatnio na przykład otworzyłam je przed Ernestem Zacharevicem.
Jak helikopter w ogniu jaram się street artem, uporczywie wypatruję go w swoim otoczeniu (efekty tych wypatrywań TUTAJ) i, oczywiście, w internetach, maniakalnie kolekcjonując zdjęcia tych ulicznych dzieł sztuki. Za naczelnego przedstawiciela tej dziedziny twórczości uważam - uwaga, niespodzianka - Banksy'ego. Podoba mi się sposób, w jaki bawi się miejską przestrzenią. Lubię jego wyobraźnię - z dziury w ścianie zrobić małe dzieło sztuki to przecież coś niesamowitego! Rzecz jasna, w moim sercu jest jeszcze dużo miejsca na ulicznych artystów i z miłą chęcią przyjmuję tam kolejnych uzdolnionych. Ostatnio na przykład otworzyłam je przed Ernestem Zacharevicem, którego dzieła, tak sobie myślę, reprezentują ten sam poziom, co dzieła Banksy'ego. Pan Zacharevic pochodzi z Litwy, a jego murale zdobią ściany malezyjskiego stanu Penang. I teraz oto przed Wami te cuda!
________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz