Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

sobota, 7 marca 2015

ZŁE MIĘSO - DOBRA ROŚLINNA SZAMA

czyli w końcu spełniam obietnicę, że pokażę Wam moje ulubione wege miejsca na mapie Wrocławia. Zaczynamy od najlepszej jadłodajni w mieście!

Eeeeej, ja wiem, że wrocławskie wegusy na bank to miejsce znają (chociaż może i nie, może są takie gapy, które tak jak ja, zawsze dowiadują się o wszystkim ostatni?), ale poza wrocławskimi wegusami są przecież jeszcze ciekawi roślinnego jadła wszystkożercy, wege turyści, no i ludzie, którzy myślą nad przejściem na dobrą stronę mocy. To przede wszystkim dla nich jest ten wpis, więc proszę mi tu w komentarzach nie pisać "no shit, Sherlock", hehe.

Złe Mięso to pierwsza wegetariańska knajpa, którą poznałam (gdy jeszcze nawet nie byłam wege) i... dotąd żadna jej nie zdetronizowała! A że jestem wielkim żarłokiem (nawet mój brzuch ma imię!), to to powinna być dla Was wystarczająca rekomendacja!

Przekonałam Was już? Nie? Głodni informacji? Okeeej, niech Wam będzie!

Jeśli:
- chcecie konkretnie wegetariańsko/wegańsko zjeść i nie wydać milionów monet
- jesteście wszystkożerni, ale macie ochotę spróbować roślinnej kuchni
- pragniecie schować do brzuszka naprawdę zacną pizzę
- jesteście we Wrocławiu przejazdem i chcecie coś zjeść na szybko
to musicie, po prostu MUSICIE zajść do Złego Mięsa! Gwarantuję, że najecie się naprawdę smacznych rzeczy (jeśli nie będziecie potrafili wybrać, złomięsna ekipa z pewnością poleci Wam coś super!) i może nawet nie zgłodniejecie do następnego dnia (ja tak miałam, jak wcisnęłam w siebie gigantycznego szpinakowego burgera)! Wybór smakołyków jest dosyć duży - oferta jest stała i... eee... zmienna. W tej stałej mamy fast foody typu pizza (i jest opcja z wegańskim serem - wielbię i polecam!), burgery, zestawy np. z frytkami, falafelem i sałatką, wielbione przez moje-niemoje dziecko podpłomyki. Natomiast w "sezonowym" menu, które zmienia się chyba co tydzień, są naprawdę róóóżne specjały (info i zdjęcia zawsze na fejsie!) - zależnie od wyobraźni kucharzy. Czasami więc  z tofu, innym razem na cannelloni z tofu, szpinakiem, tapenadą z suszonych pomidorów, sosem pomidorowym i serem albo na spaghetti z marchewkowo - migdałowym pesto. Ogrom możliwości, zawsze coś supersmacznego się trafi! Zresztą... sami zobaczcie galerię tych powodujących ślinotok zdjęć! Czasami poza jedzonkiem obiadowym trafi się również jakiś tofurnik czy inne ciacha (na Tłusty Czwartek były pączki bananowe!!!). Warto zaglądać, serio serio. Choćby dla najlepszej w mieście pizzy (z klasycznych np. czosnkowej albo funghi, a z wege wymysłów - z seitanem i papryczkami jalapeno) - na cieniutkim cieście, z wspaniałym pomidorowym sosem i pysznym lepkim serem (kuszę Was na opcję sera vegan!), w dodatku bardzo taniej (margerita 14 zł, funghi 18 zł, a najdroższa, bodajże ta z seitanem i japaleno, 21 zł).
Oczywiście, ja wiem, że dobra knajpa to nie tylko dobre żarcie. I Złe Mięso również ma inne zalety poza pysznym jedzonkiem - chociażby świetne "swojskie" wnętrze, gdzie jest nawet cała ściana przeznaczona na mazanie kredą!!! Obsługa też całkiem zacna... Są też książki, które zawsze można sobie w trakcie samotnej wyprawy na obiadek poczytać! A zamiast puchy na napiwki dla obsługi jest pucha na złote monety przeznaczone dla zwierzakowych znajdek! I można przyjść z psem! I jeszcze... A zresztą co ja tu będę dużo gadać? Już się napisałam wystarczająco. Teraz Wasza kolej na to, żeby sprawdzić, czy nie naściemniałam! 

Złe Mięso znajdziecie w samym sercu Wrocławia, zaraz przy Rynku - na Ofiar Oświęcimskim 16. Czynne mają cały tydzień - od poniedziałku do soboty czynne od 12-ej do 21-ej, a w niedziele od 13-ej do 20-ej. Tylko polecam nie przychodzić na ostatnią chwilę, bo tak na godzinę przed zamknięciem często nie ma już wielkiego wyboru (pizzy prawie nigdy już o tej porze nie ma, smuteczek), a ostatnie zamówienia są przyjmowane najpóźniej pół godziny przed zamknięciem.
 Zdjęcia robiłam ja, prócz dwóch (z tablicą z menu i puchą na znajdki), które zrobił Jacek - a niech ma!

Koniec i bomba. W następnych odcinkach oczekujcie wege i vegan sushi i kawiarni vegan friendly! Aha, I koniecznie dajcie znać w komentarzach, czy wpis Wam się podobał.

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

14 komentarzy:

  1. Podobał, podobał. Nawet na fotę się załapałem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Tobie zostałam weganką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naprawdę? Super, cieszę się! :)

      Usuń
    2. Często czytałam artykuły o cierpieniu zwierząt i jakoś tak je ignorowałam, ale po Twoim wpisie '3 dobre powody by przejść na weganizm' coś się we mnie zmieniło. Konkretnie jak przeczytałam o krowach i dawaniu mleka.
      Jestem weganką dopiero od 5 dni, ale cały czas doinformowywuję się w tym temacie i nie próbuję 'nawrócić' innych na weganizm, tylko uświadomić ich, że nie jest to coś dziwnego, że weganie mają co jeść, nie wydają fortuny na jedzenie, że życie zwierząt jest (dla mnie) ważniejsze niż smak mięsa czy jajek itp.

      Usuń
    3. Bo to, że dla mięsa się zwierzęta zabija wie każdy, ale to, skąd tak naprawdę bierze się mleko i co się z taką krową dzieje, gdy już mleka wystarczająco nie daje albo co się dzieje z kurami, które przestają być produktywne, nie jest tak powszechnie wiadome... Ludzie się nad tym nie zastanawiają - wiedzą, że mleko daje krowa, a kura jajka, a jak to w praktyce wygląda nikt się nie zastanawia, bo i po co? To zresztą widać po tym, jak ludzie się dziwią, dlaczego nie jem nabiału, jajek itp. Rozumieją, czemu odmawiam sobie mięsa, ale kwestię nabiału i jajek, jestem pewna, uważają już, za jakąś fanaberię... Jeszcze długa edukacyjna droga przed nami, ale coraz więcej ludzi o tym mówi, w związku z czym coraz wiecej osób przechodzi na dobrą stronę mocy, i oby tak dalej :) A Tobie życzę wytrwałości, bo na początku, cóż, może być nieco ciężko odejść od starych przyzwyczajeń (mi przynajmniej było), ale gdy wiesz, jaka jest stawka w tej grze, to jednak jakoś to potrafisz przeboleć.

      Usuń
    4. Przyznam szczerze, że jeszcze niedawno sama się pukałam w głowę, gdy słyszałam o weganach ('Bo co to za krzywda dla krów, że dają mleko?'). Ale uświadomiłaś mnie, teraz ja uświadamiam innych i to tak idzie dalej.
      Jestem jakaś dziwna, ale w ogóle nie jest mi ciężko jeśli chodzi o smak. Zrobiłam sobie pastę na kanapki (z soczewicy) i jest przepyszna, tak samo jak wegańska pizza. Bardziej mi to smakuje niż mięso. Ze słodyczami też nie mam problemu, bo i tak ich prawie nie jadałam.

      Usuń
    5. To tymbardziej super, że nie jest Ci ciężko! Mi się tęskniło za np. słodkim mleczkiem w tubce, szybkim śniadaniem w postaci jogurtu, jajecznicą itp. Za mięsem też nie tęsknię i nie tęskniłam (no dobra, czasem się zdarzy, ale za takim na maksa syfiastym mięchem jak kiełba z grilla albo cheesburger z maka), z tym to akurat było mi dość łatwo, ale z nabiałem już trochę trudniej...

      Usuń
  3. Dla mnie Złe Mięso już dawno straciło charakter od kiedy przenieśli się z Wita Stwosza. To już nie to po prostu ;( Kiedyś tam była taka magia. Ale jedzenie nadal spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Wita Stwosza nigdy nie byłam, to nie mam porównania :P

      Usuń
  4. Super miejsce! Bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  5. blizzard beast.8 marca 2015 11:56

    podobał. lubię taki posi styl.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam klimat Złego, niemniej z jedzeniem czasem jest gorzej :C Szczególnie falafele to ich pięta achillesowa, są suche i podawane z tak małą ilością sosu, że nie idzie tego przełknąć. Mają pełno smacznych rzeczy, ale niektóre widnieją w menu, a przydałoby się odświeżenie danego dania. Niemniej wielbię miejsce, szczególnie na posiadówę ze znajomymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam do ich falafeli nic nie mam, zawsze z dużą ilością hummusu je wcinam, ALE jak się planuje iść konkretnie na falafele, to wiadomo, że do Najadaczy! Tam mają najlepsze, wielbię ich tortillę <3

      Usuń
  7. O mój boże! Mam wrażenie, że z całego tekstu wyłapałam tylko "pączki bananowe", moje serce zostało skradzione, zdobyte i w ogóle padłam! Zapisuję adres i zamierzam wyciągnąć tam siostrę przy najbliższej okazji! Jedzeniowy must-have! :D

    OdpowiedzUsuń