czyli absurdalnie i głupkowato zabawne dialogi i suchary z życia mego wzięte. Poprzednie części cyklu znajdziecie TU.
Szybkie objaśnienie postaci, dla tych, co zjawili się tu pierwszy raz:
Jacek - mój konkubent (nieco już nadgryziony zębem czasu, ale mimo wszystko wciąż na chodzie).
Zuza - moje-niemoje dziecko (11-letnie), czyli, brzydko mówiąc, moja pasierbica.
Koleżanka - koleżanka.
Koleżanka - inna koleżanka.
Rodzicielka - moja mamuśka (biologiczna, jakby kto miał wątpliwości)
Siadam na ukochanym fotelu...
Zuza: Ja tu siedziałam, podsiadłaś mnie!
Ja: Nieprawda, ja też tu wcześniej siedziałam.
Zuza: Nie, bo ja tu byłam pierwsza.
Ja: Ale ja to przyniosłam ze śmietnika, więc mam pierwszeństwo!
Jacek - mój konkubent (nieco już nadgryziony zębem czasu, ale mimo wszystko wciąż na chodzie).
Zuza - moje-niemoje dziecko (11-letnie), czyli, brzydko mówiąc, moja pasierbica.
Koleżanka - koleżanka.
Koleżanka - inna koleżanka.
Rodzicielka - moja mamuśka (biologiczna, jakby kto miał wątpliwości)
*
Siadam na ukochanym fotelu...
Zuza: Ja tu siedziałam, podsiadłaś mnie!
Ja: Nieprawda, ja też tu wcześniej siedziałam.
Zuza: Nie, bo ja tu byłam pierwsza.
Ja: Ale ja to przyniosłam ze śmietnika, więc mam pierwszeństwo!
Zuza: Duda wygrał? No to dobrze!
Jacek: Czy ja wiem? No chyba to już lepsze...
Zuza: No wyszliśmy z bagna Komorowskiego!!!
Ja: Wiesz co, tak sobie myślałam o tym naszym przyszłym domu z kontenerów... I ta ściana, co będzie cała przeszklona, to musi być z jakiegoś zbrojonego szkła, żeby nie można go było tak normalnie wybić...
Jacek: No tak, wiadomo.
Ja: ...żeby w razie czego zombie się tam nie dostały...
Wracamy sobie spacerkiem z randki.
Ja: Czekaj, bo muszę się po dupie podrapać. Teraz, jak już wracamy z randki, to już można...
Praca. Wszyscy na maksa zarobieni... Wtem koleżance dzwoni telefon na biurku.
Koleżanka (wściekła): NOŻ KURWA!!! (odbiera telefon przesłodkim głosem) Tak, słucham?
Znów w pracy.
Koleżanka: Która to już godzina? Wpół do jedenastej? Przecież już było wpół do jedenastej...
Ja: Zobacz, jak zaciesza do siebie!
Jacek: Może jest po prostu szczęśliwa?
Ja: Ale żeby być aż tak szczęśliwym, żeby się do samego siebie cieszyć? No bez przesady! Nikt nie jest taki szczęśliwy!
Jacek: E tam, ja też tak czasem mam... Wracam sobie do domu i tak mi dobrze, że aż się uśmiecham z tego wszystkiego...
Ja: A potem przypominasz sobie, że w domu burdel i nie ma obiadu i od razu Ci mina rzednie!
Wybieramy się z Jackiem na pizzę.
Jacek: Mogę być drechem?
Ja: Możesz, a nawet jest to wskazane, bo ja taka rozczochrana idę!
Jacek: A to się zrobię na takiego ładnego chłopca i wszyscy będą na nas patrzeć i mówić "Borze, co to czupiradło z nim robi?!"
Spotykam się z koleżanką z samego rana.
Ja (zupełnie szczerze, jakby ktoś miał wątpliwości): Fajnie się ubrałaś!
Koleżanka: Dzięki, to tak w pośpiechu było... Właściwie to ja spałam w tej bluzce...
Gadam z Rodzicielką przez telefon.
Rodzicielka: I co tam jeszcze u Ciebie?
Ja: Aaaa Jacek kupił mi książkę o Muminkach na Dzień Dziecka!
Rodzicielka: A Ty jemu co kupiłaś?
Ja (wielce zdziwiona): Ja? Nic! Przecież to Dzień Dziecka, a on jest STARY! Jemu to na Dzień Dziadka prędzej coś kupię!!!
Boże Ciało.
Ja: No wiesz co, ja Ci tatuaż funduję, a Ty mi nawet dziś życzeń nie złożyłeś!!!
Jacek: Życzeń? Z jakiej okazji?
Ja: No przecież dzisiaj BOSKIE CIAŁO!!!
Spacer...
Ja: Ooo, nowe ławki!
Jacek: Ta, nowe...
Ja: No nowe, ostatnio ich tu nie było.
Jacek: Te ławki są tu od tak dawna, że ten człowiek (pokazuje na śpiącego na ławce żula) zdążył już tu umrzeć!
Ja: Zadowolony z prezentu, jaki Ci zafundowałam? [znów mowa o tatuażu]
Jacek: Bardzo!
Ja: No to dobrze, bo teraz przez 5 lat nic nie dostaniesz -budżet na prezenty został wyczerpany!
Ja: Zobacz, jak zaciesza do siebie!
Jacek: Może jest po prostu szczęśliwa?
Ja: Ale żeby być aż tak szczęśliwym, żeby się do samego siebie cieszyć? No bez przesady! Nikt nie jest taki szczęśliwy!
Jacek: E tam, ja też tak czasem mam... Wracam sobie do domu i tak mi dobrze, że aż się uśmiecham z tego wszystkiego...
Ja: A potem przypominasz sobie, że w domu burdel i nie ma obiadu i od razu Ci mina rzednie!
Wybieramy się z Jackiem na pizzę.
Jacek: Mogę być drechem?
Ja: Możesz, a nawet jest to wskazane, bo ja taka rozczochrana idę!
Jacek: A to się zrobię na takiego ładnego chłopca i wszyscy będą na nas patrzeć i mówić "Borze, co to czupiradło z nim robi?!"
Spotykam się z koleżanką z samego rana.
Ja (zupełnie szczerze, jakby ktoś miał wątpliwości): Fajnie się ubrałaś!
Koleżanka: Dzięki, to tak w pośpiechu było... Właściwie to ja spałam w tej bluzce...
Gadam z Rodzicielką przez telefon.
Rodzicielka: I co tam jeszcze u Ciebie?
Ja: Aaaa Jacek kupił mi książkę o Muminkach na Dzień Dziecka!
Rodzicielka: A Ty jemu co kupiłaś?
Ja (wielce zdziwiona): Ja? Nic! Przecież to Dzień Dziecka, a on jest STARY! Jemu to na Dzień Dziadka prędzej coś kupię!!!
Boże Ciało.
Ja: No wiesz co, ja Ci tatuaż funduję, a Ty mi nawet dziś życzeń nie złożyłeś!!!
Jacek: Życzeń? Z jakiej okazji?
Ja: No przecież dzisiaj BOSKIE CIAŁO!!!
Spacer...
Ja: Ooo, nowe ławki!
Jacek: Ta, nowe...
Ja: No nowe, ostatnio ich tu nie było.
Jacek: Te ławki są tu od tak dawna, że ten człowiek (pokazuje na śpiącego na ławce żula) zdążył już tu umrzeć!
Ja: Zadowolony z prezentu, jaki Ci zafundowałam? [znów mowa o tatuażu]
Jacek: Bardzo!
Ja: No to dobrze, bo teraz przez 5 lat nic nie dostaniesz -budżet na prezenty został wyczerpany!
To słodkopierdząctwo przy odbieraniu telefonu to wykonuję w robocie po mistrzowsku. Zacznę chyba z tego szkolenia prowadzić. :D
OdpowiedzUsuńDokładam się do przedmówcy :) U mnie pracy takie sytuacje są na porządku dziennym. Najczęściej okraszone wiązankami typu "No i czego znowu ten ch*j je*any chce?!" albo "Ja pierd*lę, żyć nie da pojeb*niec, tylko człowiekowi wiecznie dupę zawraca!" rzucanymi w eter. Po czym do telefonu słodkie "No co tam Jureczku?"
OdpowiedzUsuńKusi mnie zrobienie takiego cyklu rozmów polaków, ale w autobusach. Odkąd spędzam w komunikacji miejskiej do godziny dziennie przeżywam mistyczne doznania.
OdpowiedzUsuńSwego czasu pracowałam w POKu. Przychodził upierdliwy klient z reklamacją, byłam milutka do porzygu, po czym odwracałam się do ksero i robiłam bezgłośne ale bardzo wymowne: KURWA MAĆ, IDZ PAN W CHUJ! i wracalam z uśmiechem numer 5. Ochroniarze to kochali, podobno nigdy nie widzieli tak szybkiej zmiany wyrazu twarzy :D
OdpowiedzUsuńJa mam nieco inne doświadczenia. Pracuję w jednym pokoju z dziewczyną, która wiecznie na wszystko narzeka, na wszystko chce jej się rzygać, ciągle przeklina i właśnie przy odbieraniu telefonu zachowuje się tak jak opisujecie. Np. Ja pie*dole, czego ta c*pa chce, ku*wa zaraz jej napie*dole, po czym odbiera telefon przeuprzejmym głosem i zdrabnia każde możliwe słowo np. wnioseczek, fakturka itp.
UsuńW moim odczuciu to po prostu mędzenie, niby do samego siebie, ale wszyscy tego muszą słuchać. Atmosfera robi się toksyczna, mimo że mam dobry humor muszę wysłuchiwać jej narzekania, obgadywania i fałszywego słodzenia. Doprowadza mnie to do szału, psuje humor i pozytywne nastawienie do pracy.
Słuchając takich rzeczy człowiek potem się zastanawia kiedy taka osoba rozmawia z nami bardzo miło i uprzejmie z uśmiechem na twarzy to czy za 5 minut nie będzie nas wyklinać w duchu lub wyzywać od szmat do kogoś innego. I niestety słuchając takich przedstawień nie mam dobrego zdania o kimś takim, uważam taką osobę za bardzo fałszywą i dwulicową.
Nie wiem jak to jest u Was, czy pracujecie sami, czy wszyscy tak robią i nikomu to nie przeszkadza? Ale może czasem warto pomyśleć o innych i zastanowić się jak nasze zachowanie wpływa na ogólną atmosferę i innych współpracowników. I jak możecie wypaść w oczach innych.
Antalaja, to wszystko zależy od kontekstu i atmosfery pracy, jeden taki tekst nie zepsuje raczej atmosfery :P
UsuńNo pewnie, w pewnych sytuacjach to może być naprawdę zabawne :D
UsuńJa niestety nie mam tyle szczęścia i trafiłam na wybitnie toksyczną osobę.
Heej :) Chcialbym Ci podziekowac za to, ze prowadzisz bloga :p Naprawde bardzo, ale to bardzo, no i co chyba najwazniejsze, szczerze dziekuje za to, ze prowadzisz tego bloga ;) Naprawde jest to dla mnie wazne, bo zagladam tu do Ciebie regularnie, taki mój sposob na zabicie nudy, a z racji na mój stan zdrowia, nudy u mnie nie brakuje : d
OdpowiedzUsuńZnów się uśmiałam jak głupia i prawie udławiłam melonem!
OdpowiedzUsuń