Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

środa, 13 maja 2015

PORANNO-WIECZORNE ZWYCZAJE UŁATWIAJĄCE ŻYCIE

Co nieco o wyzwaniach na zdrowie i o tym, jak się wieczorem zorganizować, by rano móc dłużej pospać, a i tak ze wszystkim zdążyć...
Termin 2-óch wyzwań na zdrowie już minął. Oto, jak udało (i wciąż udaje) mi się im sprostać, a raczej zamienić na zdrowe nawyki i wyrobić dzięki temu wieczorno-poranne zwyczaje, dzięki którym poranek jest o wiele bardziej do zniesienia.

Przypominam, że pierwsze wyzwanie dotyczyło codziennego bezstresowego niespiesznego jedzenia śniadań w domu, a drugie - codziennego przyjmowania supli i włączenia superfoodsów do diety.

Przez długi długi czas olewałam kwestię śniadania przedłużając sobie dzięki temu poranny sen. Zaraz przed momentem wyjścia z domu wyskakiwałam z łóżka, dokonywałam porannej toalety, ubierałam się w co popadnie i gnałam do pracy - czy to na pieszo czy to autobusem czy tramwajem. Zazwyczaj zabierałam jakąś przekąskę z domu albo kupowałam byle co po drodze i w pracy, na dzień dobry, pospiesznie pożerałam.

Teraz mój poranny rytuał to:
- woda z cytryną (i to nie taka oszukana woda z plastrem cytryny, który ledwo czuć, ale normalnie świeżo wyciśnięty sok z cytryny rozcieńczony kranówą), 
- śniadanko, które zazwyczaj jest zielonym szejkiem (zazwyczaj to banany + świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy zamiennie z zimnym już napar z czystka lub waniliowym mlekiem sojowym + świeżo zmielona turbo dawka siemienia lnianego + sproszkowana trawa jęczmienna; czasami dorzucam też płatki owsiane czy daktyle, a jak się gorzej czuję, to jeszcze witaminę C w proszku)
- końska dawka B12 (tak, tak, wiem, że ta cała dawka się nie wchłania)
- na koniec, na popitę czystek

Może się wydawać, że to nieco czasochłonne takie poranne przygotowanie tego wszystkiego... I w sumie trochę tak jest. Ale ja wzięłam się na sposób i wszystko przygotowuję sobie wieczorem - dzban do blendera i sam blender musi być umyty, żebym rano nie psioczyła, na czym świat stoi, że muszę dzien zaczynać od mycia garów, młynek ma być na wierzchu, koniecznie z wsypanym już do środka siemieniem lnianym, wyciskarka do cytrusów też pod ręką, a i wszystkie składniki koktajlu położone bezpośrednio na blacie, tuż przy blenderze. Ba, ja nawet czystek już wieczorem wsypuję do zaparzaczki i wrzucam do czystego kubka, żeby rano tylko to zalać! Witamina B12 natomiast leży zawsze w pokoju na stole, przy którym siadam, by sączyć koktajl i czystek (bo wodę z cytryną wypijam na dwa łyki na dzień dobry, jeszcze zanim się zabiorę za przygotowywanie śniadanka), więc i o niej nie zapominam. I w ten właśnie sposób przygotowanie śniadanka zajmuje mi krótką chwilę, więc za wiele ewentualnego snu na to nie poświęcam. 

Zwyczaj przygotowywania wszystkiego wieczorem staram się też przenosić na ubrania, w które następnego dnia po prostu wskoczę, bez przeszukiwania szafy w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego do pogody i do pracy. 

Śmiało Wam taki styl polecam. Wieczorem i tak człowiek w nieskończoność odkłada czas pójścia spać (przynajmniej ja tak mam, choć finalnie i tak chodzę spać mniej więcej o tej samej porze codziennie), więc może poświęcić tę chwilę na przygotowanie wszystkiego, zwłaszcza, gdy w perspektywie jest te 15 minut spania dłużej! 

Co jeszcze na temat efektów moich wyzwań chcę Wam powiedzieć? Efektów tego wszystkiego zdrowia, które łykam rano, jeszcze nie zauważyłam, ale trudno oczekiwać np. po czystku efektów po zaledwie kilku tygodniach picia go... Chociaż... nieco mam wrażenie, że wzmocniła mi się odporność, a ja dość często, niezależnie od pogody, się przeziębiam. Ale może to tylko placebo lub zwykły zbieg okoliczności, że od czasu podjęcia wyzwania numer 1 i numer 2 ani razu nie chorowałam. Za to efekt jedzenia rano w domu zdrowych śniadanek i picia soku z cytryny widoczny być niemal od razu! Cytryna fajnie mnie rano orzeźwia i nieco poprawia apetyt (choć tego o żadnej porze dnia tak naprawdę mi nie brak!), nie potrzebuję już żadnych kaw i energetyków, które i tak zresztą na mnie nie działają (ale oszukuję się, że tak!). Pożywne śniadanie jedzone/pite na spokojnie natomiast sprawia, że dłużej jestem syta, więc dłużej mogę pracować bez przerwy bez ryzyka, że zaraz po przyjściu do pracy żołądek zacznie mi złowieszczo burczeć! Trochę też lepiej się rano czuję, nie jestem taka senna, organizm się, mam wrażenie, rozbudza, po posiłku, w końcu musi zacząć pracę nad trawieniem!

Niedługo pojawi się kolejne wyzwanie na zdrowie, takie w sam raz na wiosnę, więc stay tunned! I koniecznie podzielcie się w komentarzach tym, jak Wam udało się (albo nie udało, zdarza się) sprostać mojemu wyzwaniu lub wyzwaniom, jeżeli również je podjęliście!

W kwestii śniadanek na koniec zapraszam Was jeszcze do wpisu 10 pomysłów na wegańskie śniadanie!

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku i obserwuj na Bloglovin!

4 komentarze:

  1. O, ja dopiero teraz widzę to wyzwanie, nie wiem jak udało mi się to przegapić.
    Spróbuję to wdrożyć. Przyda mi się trochę orzeźwienia z rana :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście ja zawsze znajduję czas na porządne śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Zachęciłaś mnie do poświęcenia śniadaniom trochę większej uwagi. ;)

    OdpowiedzUsuń