Ciągnie
mnie do minimalizmu. W czasach nadmiernej konsumpcji, wielkich
zakupów z byle powodu, ot, by poprawić sobie humor, szaleństwa na
wyprzedażach, ja chcę mieć jak najmniej. Oczywiście, nie jest to
tak proste, jak się może wydawać, zwłaszcza, gdy mimo wszystko
jest się chomikiem z tendencją do gromadzenia absolutnie
wszystkiego, ale wierzę, że metodą małych kroczków da się to
osiągnąć. Dziś spróbuję przekonać Was do minimalizmu i napisać
o tym, jak do takiego etapu dojść.
Czym jest minimalizm?
Pozwolę sobie zacytować, bo nie ma potrzeby, żebym pisała to innymi słowami - "Minimalizm to sposób na ucieczkę od nadmiaru, jakim żyje dzisiejszy świat: konsumpcjonizmu, przedmiotów materialnych, bałaganu, obowiązków, dystrakcji, hałasu, a nawet długów. Jest sposobem na powstrzymanie się od tego, co nie jest w życiu prawdziwie istotne, po to, by można było skupić się na tym, co dla nas ważne, co nadaje naszemu życiu sens i czyni nas szczęśliwymi." ("Minimalizm" Leo Babauta)
Czemu
minimalizm jest spoko?
- im mniej rzeczy masz, tym mniej czasu zajmuje Ci sprzątanie (a jak się jest chujową panią domu, jak ja, to naprawdę przekonujący argument!), a co za tym idzie, więcej czasu wolnego masz dla siebie
- potrzebne rzeczy znajdujesz od razu, nie przetrząsasz w ich poszukiwaniu całego domu
- gdy ograniczasz się tylko do niezbędnych Ci na co dzień przedmiotów, przestają na Ciebie działać reklamy, wyprzedaże i inne triki, które mają Cię zachęcić do tego, żebyś wydał swoje ciężko zarobione pieniądze i jeszcze bardziej zagracił sobie przestrzeń czymś, co najprawdopodobniej jest Ci totalnie niepotrzebne
- nie wydajesz pieniędzy na zbędne pierdoły, a więc oszczędzasz. Jeśli nie masz wielkich kosztownych marzeń, to za zaoszczędzone pieniądze możesz częściej chodzić do kina, teatru, eleganckich restauracji
- nie marnujesz czasu, by dbać o zbędne rzeczy (prać i prasować te wielkie ilości ubrań, wycierać kurz ze stert ozdobnych pierdół, konserwować kilka par butów zimowych itp.)
- jesteś
mobilny, możesz w każdej chwili spakować niezbędne rzeczy w
jedną walizkę i pojechać na wakacje czy też przeprowadzić się
bez milionów kartonów
Jak
zostać minimalistą?
To
jest, niestety, proces, który się przeciąga w czasie. Trudno od
razu pozbyć się wszystkich rzeczy. Nawet nie chodzi tu o aspekt
praktyczny, choć wiadomo, że mogłoby to zająć kilka dni.
Bardziej mam na myśli sentyment, który czujemy do niektórych
rzeczy. Ciężko się tak po prostu z dnia na dzień pozbyć pewnych
przedmiotów. Różne metody tutaj można stosować. Ja robię to
etapami, które co jakiś czas powtarzam. Biorę się na przykład za
ostrą selekcję ubrań i tylko na tym się wtedy skupiam (tutaj wpis, jak skutecznie uporządkować garderobę). Po jakimś
czasie (np. po miesiącu czy dwóch) powtarzam ten etap. Następnym
razem porządkuję biurko (duże i pojemne, więc też trochę
roboty) i znów po pewnym czasie to powtarzam. I tak w kółko, aż w
końcu pozostaną mi same niezbędne rzeczy. Jeśli macie wątpliwości
co do niektórych przedmiotów, polecam wrzucić je do pudła i
zamknąć w piwnicy czy na strychu. Niech sobie tam leżą i czekają.
Jeśli przez miesiąc w ogóle nie będziecie o tym pudle pamiętać,
spokojnie można się tych rzeczy pozbyć.
W
przypadku, gdy macie problem z pozbyciem się czegokolwiek, możecie
narzucać sobie jakieś normy, np. w ciągu tygodnia pozbyć się stu
rzeczy, i motywować się, np. jeśli się uda, to pójdziecie do
fryzjera, kina czy gdzie tam lubicie (tylko nie motywujcie się
zakupem jakichś niepotrzebnych pierdół).
Jeżeli
już postawimy na minimalizm, to równie ważne jak pozbywanie się
niepotrzebnych przedmiotów, jest niekupowanie kolejnych. W ten
sposób się zapętlimy i to nigdy nie wyjdzie. Polecam mój wpis,
gdzie radzę, jak odmówić sobie zakupów. Na początku jest to bardzo trudne, człowieka
wręcz ssie w środku, żeby coś kupić, ale po pewnym czasie odwyku
wchodzi w krew i kompletnie nie zwracamy uwagi na wystawy, przeceny
czy reklamy.
No i wreszcie, w jaki sposób pozbyć się niechcianych rzeczy? Możemy spróbować sprzedać to, co jest w dobrym stanie i nadaje się do użytku (tu w grę wchodzą serwisy typu allegro, vinted, tablica.pl), a jeśli nie znajdziemy kupców, to po prostu oddajmy komuś te rzeczy. Niekoniecznie rodzinie i przyjaciołom. Na Facebooku są lokalne grupy "oddam, sprzedam, zamienię", polecam z nich skorzystać. No i zawsze pozostaje jeszcze wystawienie rzeczy koło śmietnika. Zazwyczaj chętni się wtedy sami znajdują ;)
Tyle
z mojej strony. Jeśli są na sali jacyś minimaliści, bardzo
proszę, podzielcie się swoimi metodami na pozbycie się zbędnego
balastu w postaci przedmiotów zagracających przestrzeń życiową.
_______________________________________________________________________________________
Jeżeli wpis Ci się podobał, polub mnie na Facebooku, by nie przegapić kolejnych! :)
niestety nie mam minimalizmu w pokoju ani w sumie nigdzie :v najbardziej w emocjach xD
OdpowiedzUsuńJa też jestem już zmęczona natłokiem rzeczy, dążę do minimalizmu, ale jest to bardzo ciężkie :) na co dzień nie jesteśmy świadomi tego ile rzeczy zbieramy i upychamy po szafach. Dobrą okazją, aby sobie to uświadomić są przeprowadzki - kiedy człowiek denerwuje się na to ile niepotrzebnych rzeczy posiada i wtedy po prostu się ich pozbywa z mocnym postanowieniem poprawy - mniejszego zbieractwa :)
OdpowiedzUsuńminimalistyczne życie jest fajniejsze :)
Przestaję być minimalistką gdy wchodzę do lumpeksu;)
OdpowiedzUsuńMinimalizm to moje niedoścignione marzenie, niestety, jeśli w grę wchodzi kilka kreatywnych hobby sprawa się komplikuje (u mnie komplikacja ma postać materiałów, kłębków i farb). Drugą rzeczą, która absolutnie nie ma szans na minimalizację jest półka z książkami, która puchnie z każdym miesiącem. Ale się staram nadrabiać w innych aspektach...
OdpowiedzUsuńOd wielu miesięcy uzupełniam garderobę tylko potrzebnymi i pięknymi rzeczami, do których nie mam zastrzeżeń, a inne oddaję, przerabiam lub wyrzucam. Dzięki temu mam porządek w szafie i więcej pieniędzy w portfelu. W ostatecznym rozrachunku stać mnie dzięki temu na droższe rzeczy lepszej jakości, które dłużej mi służą i bardziej mnie cieszą.
Co do książek natomiast tam gdzie to możliwe staram się zastępować papierowe wydania ebookami, a beletrystykę po użyciu rozdaję (kupuję ją okazjonalnie, moje książki lektury branżowe lub związane z hobby i to dlatego moja biblioteczka pęka w szwach).
uwielbiam minimalizm ! :)
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł:)
OdpowiedzUsuń