Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

niedziela, 19 stycznia 2014

Kilka słów o minimalizmie

Ciągnie mnie do minimalizmu. W czasach nadmiernej konsumpcji, wielkich zakupów z byle powodu, ot, by poprawić sobie humor, szaleństwa na wyprzedażach, ja chcę mieć jak najmniej. Oczywiście, nie jest to tak proste, jak się może wydawać, zwłaszcza, gdy mimo wszystko jest się chomikiem z tendencją do gromadzenia absolutnie wszystkiego, ale wierzę, że metodą małych kroczków da się to osiągnąć. Dziś spróbuję przekonać Was do minimalizmu i napisać o tym, jak do takiego etapu dojść.

Czym jest minimalizm?
Pozwolę sobie zacytować, bo nie ma potrzeby, żebym pisała to innymi słowami - "Minimalizm to sposób na ucieczkę od nadmiaru, jakim żyje dzisiejszy świat: konsumpcjonizmu, przedmiotów materialnych, bałaganu, obowiązków, dystrakcji, hałasu, a nawet długów. Jest sposobem na powstrzymanie się od tego, co nie jest w życiu prawdziwie istotne, po to, by można było skupić się na tym, co dla nas ważne, co nadaje naszemu życiu sens i czyni nas szczęśliwymi." ("Minimalizm" Leo Babauta)

Czemu minimalizm jest spoko?
  • im mniej rzeczy masz, tym mniej czasu zajmuje Ci sprzątanie (a jak się jest chujową panią domu, jak ja, to naprawdę przekonujący argument!), a co za tym idzie, więcej czasu wolnego masz dla siebie
  • potrzebne rzeczy znajdujesz od razu, nie przetrząsasz w ich poszukiwaniu całego domu
  • gdy ograniczasz się tylko do niezbędnych Ci na co dzień przedmiotów, przestają na Ciebie działać reklamy, wyprzedaże i inne triki, które mają Cię zachęcić do tego, żebyś wydał swoje ciężko zarobione pieniądze i jeszcze bardziej zagracił sobie przestrzeń czymś, co najprawdopodobniej jest Ci totalnie niepotrzebne
  • nie wydajesz pieniędzy na zbędne pierdoły, a więc oszczędzasz. Jeśli nie masz wielkich kosztownych marzeń, to za zaoszczędzone pieniądze możesz częściej chodzić do kina, teatru, eleganckich restauracji
  • nie marnujesz czasu, by dbać o zbędne rzeczy (prać i prasować te wielkie ilości ubrań, wycierać kurz ze stert ozdobnych pierdół, konserwować kilka par butów zimowych itp.)
  • jesteś mobilny, możesz w każdej chwili spakować niezbędne rzeczy w jedną walizkę i pojechać na wakacje czy też przeprowadzić się bez milionów kartonów

Jak zostać minimalistą?
To jest, niestety, proces, który się przeciąga w czasie. Trudno od razu pozbyć się wszystkich rzeczy. Nawet nie chodzi tu o aspekt praktyczny, choć wiadomo, że mogłoby to zająć kilka dni. Bardziej mam na myśli sentyment, który czujemy do niektórych rzeczy. Ciężko się tak po prostu z dnia na dzień pozbyć pewnych przedmiotów. Różne metody tutaj można stosować. Ja robię to etapami, które co jakiś czas powtarzam. Biorę się na przykład za ostrą selekcję ubrań i tylko na tym się wtedy skupiam (tutaj wpis, jak skutecznie uporządkować garderobę). Po jakimś czasie (np. po miesiącu czy dwóch) powtarzam ten etap. Następnym razem porządkuję biurko (duże i pojemne, więc też trochę roboty) i znów po pewnym czasie to powtarzam. I tak w kółko, aż w końcu pozostaną mi same niezbędne rzeczy. Jeśli macie wątpliwości co do niektórych przedmiotów, polecam wrzucić je do pudła i zamknąć w piwnicy czy na strychu. Niech sobie tam leżą i czekają. Jeśli przez miesiąc w ogóle nie będziecie o tym pudle pamiętać, spokojnie można się tych rzeczy pozbyć.

W przypadku, gdy macie problem z pozbyciem się czegokolwiek, możecie narzucać sobie jakieś normy, np. w ciągu tygodnia pozbyć się stu rzeczy, i motywować się, np. jeśli się uda, to pójdziecie do fryzjera, kina czy gdzie tam lubicie (tylko nie motywujcie się zakupem jakichś niepotrzebnych pierdół).

Jeżeli już postawimy na minimalizm, to równie ważne jak pozbywanie się niepotrzebnych przedmiotów, jest niekupowanie kolejnych. W ten sposób się zapętlimy i to nigdy nie wyjdzie. Polecam mój wpis, gdzie radzę, jak odmówić sobie zakupów. Na początku jest to bardzo trudne, człowieka wręcz ssie w środku, żeby coś kupić, ale po pewnym czasie odwyku wchodzi w krew i kompletnie nie zwracamy uwagi na wystawy, przeceny czy reklamy.

No i wreszcie, w jaki sposób pozbyć się niechcianych rzeczy? Możemy spróbować sprzedać to, co jest w dobrym stanie i nadaje się do użytku (tu w grę wchodzą serwisy typu allegro, vinted, tablica.pl), a jeśli nie znajdziemy kupców, to po prostu oddajmy komuś te rzeczy. Niekoniecznie rodzinie i przyjaciołom. Na Facebooku są lokalne grupy "oddam, sprzedam, zamienię", polecam z nich skorzystać. No i zawsze pozostaje jeszcze wystawienie rzeczy koło śmietnika. Zazwyczaj chętni się wtedy sami znajdują ;)

Tyle z mojej strony. Jeśli są na sali jacyś minimaliści, bardzo proszę, podzielcie się swoimi metodami na pozbycie się zbędnego balastu w postaci przedmiotów zagracających przestrzeń życiową.

_______________________________________________________________________________________
Jeżeli wpis Ci się podobał, polub mnie na Facebooku, by nie przegapić kolejnych! :)


6 komentarzy:

  1. niestety nie mam minimalizmu w pokoju ani w sumie nigdzie :v najbardziej w emocjach xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem już zmęczona natłokiem rzeczy, dążę do minimalizmu, ale jest to bardzo ciężkie :) na co dzień nie jesteśmy świadomi tego ile rzeczy zbieramy i upychamy po szafach. Dobrą okazją, aby sobie to uświadomić są przeprowadzki - kiedy człowiek denerwuje się na to ile niepotrzebnych rzeczy posiada i wtedy po prostu się ich pozbywa z mocnym postanowieniem poprawy - mniejszego zbieractwa :)
    minimalistyczne życie jest fajniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przestaję być minimalistką gdy wchodzę do lumpeksu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Minimalizm to moje niedoścignione marzenie, niestety, jeśli w grę wchodzi kilka kreatywnych hobby sprawa się komplikuje (u mnie komplikacja ma postać materiałów, kłębków i farb). Drugą rzeczą, która absolutnie nie ma szans na minimalizację jest półka z książkami, która puchnie z każdym miesiącem. Ale się staram nadrabiać w innych aspektach...

    Od wielu miesięcy uzupełniam garderobę tylko potrzebnymi i pięknymi rzeczami, do których nie mam zastrzeżeń, a inne oddaję, przerabiam lub wyrzucam. Dzięki temu mam porządek w szafie i więcej pieniędzy w portfelu. W ostatecznym rozrachunku stać mnie dzięki temu na droższe rzeczy lepszej jakości, które dłużej mi służą i bardziej mnie cieszą.

    Co do książek natomiast tam gdzie to możliwe staram się zastępować papierowe wydania ebookami, a beletrystykę po użyciu rozdaję (kupuję ją okazjonalnie, moje książki lektury branżowe lub związane z hobby i to dlatego moja biblioteczka pęka w szwach).

    OdpowiedzUsuń