Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

piątek, 10 października 2014

Tygryskowa stylizacja: miernik kija w pupie


Wielokrotnie wspominałam już, że jestem dużym dzieckiem i wcale nie chcę dorastać. Podobno nie szata zdobi człowieka, ale na pewno może go wyrazić. I właśnie dzięki szacie ja mogę w końcu dać upust tej mojej "niedojrzałości", wreszcie mogę wypuścić tego wewnętrznego dzieciaka na zewnątrz, żeby sobie pohasał. A zrobić to mogę dzięki widocznemu strojowi tygryska (mam też taki dresowy kombinezon w zebrę, ale cichutko, pochwalę się innym razem!), który dorwałam w swe łapki i już nie wypuszczę. NIGDY.

Wydawało mi się, że strój nie ma wpływu na humor, na energię do życia. Ostatnio właście nawet tekst Ani o metaforycznych koronkowych gaciach wzbudził we mnie sprzeciw (patrz: komentarze). A tu okazuje się, że jednak w pewnych ubraniach wręcz nie sposób się smucić, martwić, wkurwiać (wyjątek od reguły: kierowcy przejawiający brak mózgu, którzy przyprawiają człowieka o zawał). Ba, w pewnych ubraniach wręcz nie sposób się nie uśmiechać pod nosem i nie wzbudzać uśmiechów przechodniów! Dresowy kombinezon tygryskowy zdecydowanie należy do tej kategorii ciuchów!



Co więcej, tak szałowa kreacja może posłużyć jako miernik kija w pupie lokalnego społeczeństwa. Uwaga, podaję wzór:

Kp = ( ls / lo )  x 100%

gdzie:
Kp - współczynnik kija w pupie lokalnego społeczeństwa tudzież danej grupy społecznej
ls - liczba smutasów, którzy na widok osobnika w tygryskowym kombinezonie robią dziwne miny i grymasy (zupełnie, jakby uwierał ich ten kij w tyłeczku) czy też wybuchają złośliwym śmiechem (czy raczej: chochlikowym chichotem)
lo - liczba ogółu 

Badanie przeprowadzamy w następujący sposób: wychodzimy w tygryskowym (czy innym zwierzęcym)  kombinezonie, obowiązkowo uśmiechając się pod nosem, bo nie sposób mieć innej miny, i obserwujemy reakcje przechodniów, licząc smutasów i tak mniej-więcej wszystkich mijanych ludzi, a następnie podstawiamy uzyskane dane do wzoru i otrzymujemy współczynnik kija w pupie. Uwaga! Tak uzyskane dane nie oddają w 100% realnego wyniku, ale kogo to obchodzi. Z moich obserwacji wynika, że Kp we Wrocławiu jest bardzo niski i bardzo mnie to cieszy. Dziś natomiast sprawdzam, jak rzecz się ma u mnie w pracy (przypominam, że pracuję w urzędzie!). Ach, i wśród moich czytelników! Badanie: start!


kombinezon, workery - lumpeks | plecak - Tiger | zdjęcia - Konkubent i ja

PS. Borze szumiący. Nie sądziłam, że da się napisać taki elaborat na temat jednego ciucha... Chyba me szafiarskie zapędy znów dają o sobie znać!


________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

15 komentarzy:

  1. O matko, jestem na tak, im więcej takich tygrysków, tym mniej na świecie smutasów! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedziała! Większość ludzi się uśmiecha na mój widok, a w pracy to w ogóle robię dziś furorę, ludzie mają taką radochę, że czuję się jak maskotka naszego działu :D

      Usuń
  2. A ja się zastanawiałam z jakiej to okazji tygryski hasają po Wrocławiu. Też mi się wesoło zrobiło :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, super pomysł ! Ja już od dłuższego czasu myślę o kupnie jakiegoś kombinezonu, zastanawiałam się nad pandą ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Wrocławia więc na mnie chyba nie zrobiłabyś żadnego wrażenia. Podejrzewam, że przeszłabym obok nawet nie zauważając Cię ;-) albo..uśmiechnęłabym się.
    Natka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja też jestem z Wrocławia i właśnie większość mijanych osób zwracała uwagę, ale, tak jak mówię, miernik kija w pupie bardzo niski, bo raczej się ludzie uśmiechali albo wręcz zachwycali :D

      Usuń