Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

niedziela, 18 stycznia 2015

"NIC NIE SMAKUJE TAK DOBRZE JAK BYCIE CHUDYM"

A może jednak?


Przez większość życia byłam chuda. Naprawdę chuda, w tym typie, o którym, jak podejrzewam patrząc na to jak wygląda, mówi Kate Moss (autorka zdania w tytule - w oryginale "nothing tastes as good as skinny feels"). Czyli skóra i kości. I z całą pewnością mogę Wam zaręczyć, że to wcale nie smakuje tak wspaniale. Jasne, na pewno lepiej niż bycie szerszym niż wyższym, jeśli można to jakoś porównywać "smakowo", bo to drugie to z pewnością wiele bardziej gorzkie doświadczenie - doskonale wiem, że mimo skinny shamingu, to jednak bycie grubym, otyłym czy jakkolwiek to nazwać (naprawdę nie wiem, jakie słowo jest tu poprawne politycznie, nie bijcie) jest o wiele mocniej piętnowane społecznie... W każdym razie, wracając do tematu smaku bycia chudym, z całą pewnością pizza, frytki, czekoladowe ciacha, tofurnik z galaretką czy tysiąc pięćset sto dziewięćset innych pyszności smakuje o niebo lepiej


Och, doskonale wiem, że to do bycia szczupłą, chudą, a czasem wręcz szkieletopodobną, dąży tak wiele dziewczyn i kobiet. I dlatego bycie drobnej (szczupłej czy chudej? Sama nie wiem) figury sprowadza się wręcz do metafor, a potem te metafory wrzuca w internety jako inspiracje do tego, żeby zdrowiej albo mniej - różne to bywa - jeść i/lub żeby ćwiczyć. Tylko czy nie można zrobić tego jakoś... mądrzej?

Oczywiście, ja dobrze wiem, że w wielu wielu przypadkach wciąż chodzi o bycie super-niezdrowo mocno-chudym... Ale obserwując coraz szersze kręgi zataczający trend na bycie fit, "obserwując" coraz bardziej dostępną wiedzę o prawidłowym (a więc odpowiednio zbilansowanym i zdrowym) żywieniu, mam jednak wrażenie (albo nadzieję?), że to zaczyna iść w dobrym kierunku. Że zamiast być wychudzonym szkieletem, którego złośliwi znajomi za plecami nazwą Auschwitz lub anoreksją (miałam to przez wiele lat będąc dzieckiem i nastolarą, a nieraz i w pracy się zdarzało), zaczyna być modną zdrowa szczupłość i wyćwiczona sylwetka z dobrą kondycją. I to moim zdaniem jest okej. Nie przez wzgląd na samą powierzchowność, rzecz jasna, bo to jest kwestia indywidualna jak się kto w swoim ciele czuje (ja na przykład swój brzuszek akceptuję, a Jacek nazywa go czule Maciusiem, ale to tak między nami!). Raczej mam na myśli względy zdrowotne... Chociaż zdrowie w sumie odbija się zazwyczaj, jeśli nie zawsze, w wyglądzie (ale jednak priorytetem nie jest tu ten wygląd, tylko zdrowie)... No niestety, nawet jeśli swoją otyłość zaakceptujemy, to nie zmienimy tego, że otłuszczone organy nie będą w stanie funkcjonować w pełni swoich możliwości a zapchane cholesterolem czy czym tam jeszcze żyły będą niemal gwarantem rychłej choroby serca. Ale to tak na marginesie i już...

...do puenty, do puenty! To, do czego zmierzam (a czego być może nie wychwyciliście, bo nawet ja zauważam, że ten mój dzisiejszy tok myślowy jest strasznie chaotyczny!), to fakt, że to nie sam wygląd powinno się promować, ale przede wszystkim zdrowie. I to takich inspiracji dla siebie powinniśmy sami szukać! Jasne, że  nic  niewiele rzeczy smakuje tak wspaniale jak np. pizza czy mocno posolone fryty, jedzone od czasu do czasu (bo jak dzień w dzień, to, pomijając już fakt, że nie zdrowo, jednak nie ma już tego super orgazmu kubków smakowych), ale jednak NIC nie smakuje (i nie wygląda!) tak wspaniale jak zdrowie! Lejmy więc na Kate Moss i na te kanony, co każą nam być pięknymi i wymuskanymi i wychudzonymi. I lejmy, cholera, na skupianie się na samym wyglądzie. Jeśli musimy się faktycznie koncentrować na swoim ciele, to lepiej już ogarnijmy to, co naprawdę ważne - zdrowie. Za w pełni zdrowym ciałem przyjdzie i zdrowy, a więc prawdopodobnie zadowalający nas, wygląd, ale niech to będzie jedynie skutkiem ubocznym, a nie punktem numer jeden na naszej liście.


O proszę, ta pani ze zdjęcia, Mimi Kirk, jest żywym przykładem, że za zdrowiem (dzięki zdrowemu odżywianiu, oczywiście) idzie i zdrowy wygląd. TU macie z nią nawet krótki wywiad.

Aha, zapomniałam wspomnieć, że ta kobiecina kilka lat temu przekroczyła SIEDEMDZIESIĄTKĘ. Naprawdę starałam się, żeby ten wpis nie był kolejnym z serii "wszyscy przejdźmy na weganizm, a będziemy żyli długo i szczęśliwie", ale co ja, cholera, poradzę, że to najbardziej zdrowa dla człowieka dieta?! No bo tak, ta pani jest weganką.

Dobra. Pogadałam sobie, powymądrzałam się, norma wyrobiona. Dziękuję, dobranoc.

PS. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, zachęcam do wypełnienia krótkiej ankiety na temat mojego bloga. 

________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku,  obserwuj na Bloglovin lub Twitterze!

15 komentarzy:

  1. howgh.
    ja kieruję się w tym zakresie paroma mądrościami, m.in. dążę do kształtu idealnego, jakim jest kula ;)
    Plus- duża kobieta zimą grzeje, latem rzuca cień (do facetów też to ma zastosowanie) :D
    wiadomo, wszystko z głową, staram się nie dopuścić do dramatycznej wagi, która mogłaby szkodzić zdrowiu, jednak uważam, że nosząc rozmiar 42 mogę wyglądać tak dobrze, jak smakuję czekolada :P (taaak, chaos i pokrętne rozumowanie :) )

    OdpowiedzUsuń
  2. no i widzisz a ja jem co chcę i ile chcę a nadal niektórzy mają mnie za anorektyka, nawet przecież juz ubieram sie luźniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, ale widzisz, nie jesteś zdrowy jednak, przynajmniej nie na umyśle...

      Usuń
    2. pewno nie jestem, no i co powinienem z tym teraz zrobić to już nie wiem

      Usuń
  3. Niby same truizmy, ale w końcu napisane trochę inaczej:).
    Też byłam kiedyś chuda jak patyk (bmi na poziomie 18), ale nie czułam się wychudzona czy anorektyczne. Tak jak teraz (bmi ok24) przy rozmiarze 42 z kolei nie czuję się znowu przesadnie gruba. Myślę, że waga w granicach normy, a nawet delikatna nadwaga czy niedowaga nie przyniesie krzywdy naszym organom.
    A i paradoksalnie najwięcej przytyłam właśnie przez lata mojego wegetarianizmu. Choć nie ma co ukrywać, że sam fakt nie jedzenie mięsa raczej nie miał z tym wiele wspólnego.
    I podobnie apropo zdrowia wegan, myślę, że to, że procentowo są znacznie zdrowsi, wynika jednak głównie z tego, że osoby, które wybierają dietę świadomie (a nie ukrywajmy weganie na pewno do tej grupy należą) po prostu mają znacznie wyższą samoświadomość, zwracają uwagę na zdrowie i w innych aspektach życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tą świadomością to pewnie też prawda, ale już sama dieta bez produktów odzwierzęcych jest po prostu o niebo zdrowsza (nawet jeśli nie zwracasz super uwagi na to, co jesz) i jest to dowiedzione przez wiele badań, ostatnio znów skandynawscy naukowcy dowiedli, że mleko krowie to nic innego jak trucizna dla człowieka, że już nie wspomnę o badaniu chińskim...

      Usuń
  4. a ja schudlam 15 kg oczywiscie zdrową dietą i ćwiczeniami, łącznie trenuję już 2 lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdroszcze determinacji, samozaparcia, motywacji i checi!
      Gratuluje!

      Usuń
    2. No to szacun, dziewczyno! :)

      Usuń
  5. Hmmm...
    Jak to na moich studiach mówili...geny to tylko mały procent odpowiedzialny za tycie człowieka. Tu się zgodzę. Ja osobiście jestem leniwą bułą, która lubi jeść i jedzenie jej sprawia przyjemność. Chociaż żołądek mam mały wiec i mało jem ;_; Mimo to nadal jestem leniwą bułą.
    Uwielbiam Twoje notki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi sie, ze napisalas, ze zdrowie najwanizjesze jest, a ten wyglad to na drugim miejscu. NIESTETY ja widze wiecej pieknego wygladu, bycia szczuplym itp niz zdrowia w tej calej szerokiej gadaninie o zdrowym trybie zycia i ruchu. Niby kazdy czyta to, co chce czytac. Tak samo mozna powiedziec, ze niby ja widze w tym wszystkim tylko szczuple i piekne dziewczyny, niekoniecznie zdrowe. No ale tak to do mnie przemawia, ze zdrowie odzywianie, dieta i cwiczenia zrobia ze mnie modelke. Jakos gdzies naprawde wielkim szeptem slysze, ze to dobre dla mojego zdrowia. Moj chlopak probuje zmotywowac mnie na wszystkie sposoby, ale niestety jak pomysle ze moja wspaniala miesista dupcia moze zniknac, albo moj rozmiar miseczki C, to naprawde nie chce mi sie cwiczyc. Dodajmy do tego, ze jestem mega leniem. Bo ja naprawde dobrze sie w swoim ciele czuje! I TAK, przyznaje, jak widze metamorfozy u Ewy Chodakowskiej, czy gdziekolwiek indziej, to zazdroszcze dziewczynom, a po chwili szukam czegos slodkiego w domu. Chyba u siebie napisze na ten temat, bo ten komentarz zrobi sie zaraz jak post. Dalas mi do myslenia.

    Sciskam Cie ciociu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nic na siłę! Absolutnie jestem daleka od sugerowania, żeby ktokolwiek się do czegokolwiek zmuszał! Chodzi mi jednak o to, że jak ktoś ma spinę, żeby się odchudzać, zdrowo czy mniej jeść, ćwiczyć itp., to niech na pierwszym miejscu sobie ustawi jednak zdrowie, a nie wygląd jak z okładki magazynu - tylko tyle i aż tyle :)

      Usuń
  7. Jako bardzo młoda - głupiutka dziewuszka, myślałam, że nie ma absolutnie żadnego znaczenia co się je - chińskie zupki, najtańsze białe chleby, mnóstwo fixów i innych gotowych, najtańszych jadalnych trucizn. Trwało to kilka dobrych lat...
    Byłam zawsze chudziutka (42-45kg/160cm w zależności od nasilenia stresu - matura, sesje, grypa żołądkowa ;P)
    Natomiast kiepsko się czułam, okazało się,że mam otłuszczone narządy wewnętrzne :/
    Dodatkowo, kiedy byłam barmanką, jeden z gości powiedział mi kiedyś, że w prawdzie nie wyglądam na swoje lata (zwykle ludzie nie dawali mi więcej niż 18lat, mimo, iż miałam już nawet 25), ALE! "Masz na szyi plamy jakbyś miała ze 4 dychy. To na bank od złego odżywiania".
    To był dla mnie szok! Pomyślałam sobie, że nie chcę być szkaradą ze starczymi plamami będąc przed trzydziestką.
    No i się zaczęło... Pierwsze odstawiłam biały chleb i słodycze. Zaczęłam zwracać uwagę na skład pokarmów, odrzuciłam produkty "udające zdrowe", czyli wszelkie owocowe jogurty, soki owocowe i warzywne, musli zawierające dodany cukier(!), nie żrę ciastek (bo co z tego, że owsiane, jak na pierwszym miejscu w składzie masz syrop glukozowo-fruktozowy?), wybierając masło orzechowe szukam maksymalnej dostępnej dawki orzeszków, a nie wspomnianego cukru. Jogurt tylko grecki (naturalny też ma dużo cukru, porównywalnie z kolorowymi), płatki owsiane z suszonymi owocami, sól morska, więcej warzyw i owoców, jak już lody, to sorbety. Kostki rosołowe i gotowe mieszanki przypraw dostały nakaz eksmisji z mojej kuchni, zastąpiłam je suszonymi ziołami i odkryłam wiele innych super przypraw bez syfu.
    Po mniej więcej 1,5-2 latach miałam okazję zbadać znów poziom tłuszczu w organizmie. Z 30% zrobiło się 18%!
    Polecam POST OWOCOWO-WARZYWNY dr Ewy Dąbrowskiej - oczyszczający i odchudzający. Trwa od 2-6 tygodni.
    Niestety w poprzednim roku latem po tygodniu przerwałam post, bo schudłam ze 3kg, a sukienka ślubna na za dwa tygodnie już była gotowa ;P
    Teraz jestem w ciąży, ważę 48kg w 4 miesiącu, dalej staram się odstawiać złe żarcie (tłuszcze i białka zwierzęce), ale teraz robię to ostrożniej, bo nie chciałabym zaszkodzić dziecku, a nie oszukujmy się, mało który lekarz powie "spoko, weganizm nie zagraża ciąży, proszę - tu lista produktów odpowiednich dla ciężarnych weganek", dlatego z roślinożerstwem trochę poczekam, po prostu nie zdążyłam porzucić mięch przed ciążą ;P
    Tyle, że ja nie mam motywacji do roślinożerstwa ze względów etycznych, tylko zdrowotnych (polecam lekturę książek Michała TOMBAKA).
    Dlatego też nie lubię słowa WEGA, bo kojarzy mi się ono głównie z krzykaczami: "biedne świnki i kurczaczki uciśnione, zniewolone (bla,bla,bla)!" w ubraniach, butach i dodatkach, które są szyte w niehumanitarnych warunkach za psi grosz (lub niewolniczo) przez biedne człowieczki uciśnione i zniewolone... Wiem, że zaraz się znajdzie ktoś, kto napisze, że dla nich lepsza taka praca, jak żadna, ale nie wiem czy ktoś się interesuje skalą handlu ludźmi na świecie i ich niewolniczej pracy również przy maszynach, bo nie tylko prostytucja jest interesem.

    Ale przepraszam, nie o tym miał być komentarz.
    O czym to ja... no tak! ZDROWIE! 3mcie się więc, bo idę pochodzić kilka kilometrów w tę słoneczną pogodę! Dla zdrowotności, bo nie chcę być ześwinioną ciężarówką przez najbliższe miesiące, tylko pełną zdrowia i sił, gotową na przyjęcie na świat nowego człowieczka mamą :)

    Pozdrawiam wszystkich zdrowiomaniaków!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Ewo, w sprawie niewolniczo pracujących ludzi/dzieci nie możemy zrobić zbyt wiele. Możemy jedynie ograniczyć zakupy w sieciówkach ( w czymś trzeba chodzić..). generalnie jest to kwestia dość kontrowersyjna. Ale w kwestii napędzania/nie napędzania podaży produktów odzwierzęcych możemy zrobić już znacznie więcej, rezygnując z nich maksymalnie.Świata nie zbawimy, nie jesteśmy w stanie naszymi codziennymi wyborami rozwiązać wszystkie problemy ludzkości. Ale róbmy chociaż tyle, ile możemy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. 8 maja pisałam komentarz, że przeszłabym na dietę bezmięsną, ale jestem w ciąży i się boję.
    W całej ciąży przytyłam 13kg, teraz (6tyg. po porodzie) zakładam bez problemów dżinsy rurki sprzed ciąży.
    Co do jedzenia...
    Otóż mój miesięczny synek sam zadecydował kiedy zostanę zielskożercą ;P Dramatyczne kolki, wymioty przez cały dzień oraz zmiany skórne utwierdziły mnie w 100%, że wina leży po mojej stronie - złe odżywianie.
    Aktualnie jestem na diecie bezglutenowej, bezmlecznej z wyłączeniem białek zwierzęcych (chociaż wczoraj zjadłam rybę i jak na razie nie widzę negatywnych skutków na dziecka skórze, ani problemu z brzuszkiem).
    Postanowiłam - nie poddam się i będę karmić swoje dziecko piersią, nawet, jeśli będę musiała żreć gruz...
    Zaniepokojonych informuję - od tygodnia jestem na diecie, przez ten czas dzidziuś przybrał na wadze 440g, a ja? Cóż... znikają problemy skórne, problemy z wypróżnianiem, mocz przestaje śmierdzieć.
    Jedzenie wbrew początkowym obawom może być urozmaicone i smaczne.
    Niech będzie jednak jasność - nadal ideologicznie nie jestem weganką, po prostu nie spożywam jedzenia, które szkodzi mojemu dziecku i robię to dla niego.
    Oczywiście będę wdzięczna za wszelkie porady dla początkujących roślinożerców :)
    Pozdrawiam
    fk_marchewka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń