Blogger templates


...KATEGORIE:.......DIY.......KULINARNIE....... KULTURA I SZTUKA.......LUMPEKSY.......MODA.......MOIM ZDANIEM.......ZDROWIE I URODA..

sobota, 19 kwietnia 2014

Pierwsze kroki na zdrow(sz)ej diecie

Jak może pamiętacie, powzięłam sobie plan, że wiosną przerzucam się na zdrowsze jedzenie. Od ponad dwóch tygodni staram się jeść zdrowiej i... nawet mi to wychodzi! Okazuje się na dodatek, że zdrowe jedzenie może być smaczne, szok niedowierzanie!

Jeżeli ktoś od zawsze jadł to, na co mu tylko przyszła ochota i nie musiał się martwić o ewentualne dodatkowe kilogramy, i nie interesował się za bardzo tematem dietetyki, to jest kompletnym żółtodziobem. Tak, w tej roli ja. I nie ma się co dziwić, że totalnie nie wiedziałam, jak ugryźć temat. O zdrowym odżywaniu wiem tyle, co każdy, czyli:
- pić dużo wody, minimum 1,5 litra dziennie
- jeść dużo warzy i owoców
- tłuszcze i cukry (proste) są be!
I na tym kończyła się moja wiedza... Oczywiście, mam zamiar systematycznie ją poszerzać, ale do tej pory nie bardzo miałam na to czas (nie mam ochoty spać jeszcze mniej niż obecnie - 5 godzin na dobę), i do przejścia na zdrowszą dietę podeszłam intuicyjnie.

Nie mam zamiaru zostać dietetycznym fanatykiem, raczej chcę po prostu jeść lepiej. Chcę dostarczać mojemu organizmowi składniki, których faktycznie potrzebuje, które wykorzysta w niezbędny dla mnie sposób (np. żeby dawać mi energię do biegania, regenerować moje mięśnie, poprawić stan cery itp.), ale nie chcę kompletnie zrezygnować ze słodyczy, czipsów i innych pustych kalorii. Dotąd moje odżywianie wyglądało kompletnie słabo: na śniadanie bułka słodka, na drugie pączuś, na obiad fast foody albo mrożonki, w międzyczasie dużo słodkości, a wieczorem dzień w dzień duża paka czipsów albo tubka słodkiego mleczka. Tak więc duże zmiany się szykowały. I tak to, co przyszło mi do głowy po głębszym namyśle, oraz to, co udało mi się wygooglować, zamieniłam na następujące plany:
  • Fast foody i inne "śmieciowe" żarcie ograniczyłam niemal do zera, zastępując je czymś zdrowszym, np. czipsy - słonecznikiem (który jest dla mnie zamiennikiem papierosów, odkąd rzuciłam palenie) albo migdałami (również uwielbiam!), a obiady po prostu zaczęłam sobie sama gotować
  • Bułki słodkie i pączki, które dotąd jadłam w pracy na pierwsze i drugie śniadanie zamieniłam na kanapki (najlepiej z ciemnego pieczywa, lubię te z pestkami dyni, np. z domowym twarożkiem, gdy mam czas go przygotować, z kupnym i sezonowymi warzywami, kiełkami...), sałatki i surówki warzywne (jeśli chce mi się przygotowywać, to blisko pracy mam Społem i Almę, gdzie mają duży wybór pysznych sałatek, polecam zwłaszcza te z ananasem!) lub owocowe czy jogurty (najlepiej naturalny, bo te owocowe są zazwyczaj dosładzane, a ja do naturalnego i tak dodaję owoce), owoce, wszystkiego po trochu
  • Kompletnie zrezygnowałam z energetyków, w krytycznych wypadkach będę posiłkować się mocną kawą, i staram się pić te 1,5 litra wody dziennie
  • Biały cukier zamieniłam na trzcinowy, ale i tak staram się pić takie herbaty, które grzechem jest słodzić (liściaste oczywiście, białą, czerwoną i zieloną smakową), cukru używam raczej do kakao lub sporadycznej kawusi
  • Zamiast kupować mrożonki staram się gotować sama, nawet raz na kilka dni, albo po prostu kupić gotowe, ale świeże, danie. Tutaj więcej ryżu i makaronu, ale tych brązowych, bo zdrowsze (węgli dużo mogę, bo ćwiczę i mi to potrzebne). Przekonuję się, że zdrowe danie można naprawdę szybko przygotować (np. razowy makaron z wędzonym łososiem, szpinakiem i pesto)
  • Zaczęłam jeść więcej ryb, warzyw (szpinak!) i owoców
  • Codziennie piję siemię lniane i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy (jest lepszy niż wszystkie sklepowe razem wzięte)
  • Czytam składy na opakowaniach, bo, niestety, często producenci robią konsumentów w bambuko, a ja nie mam zamiaru płacić komuś, kto uważa mnie za idiotkę, poza tym chcę jeść jak najmniej chemii
  • Jeśli mam ochotę na słodkości, staram się sięgnąć po zbożowe ciasteczka (są takie fajne w Biedronce, nie pamiętam, jak się nazywają, ale nie mają w sobie żadnych konserwantów i innych syfów) albo owocowy deser czy koktajl
  • Stawiam na gotowanie, również na parze, i pieczenie, a staram się jak najmniej smażyć
To chyba wszystkie zmiany, które jak dotąd wprowadziłam. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest idealny sposób żywienia, ale tak jak wspomniałam, nie chcę stać się fanatykiem, który wpada w depresję, gdy się skusi na czekoladowego batonika czy hamburgera w McDonaldzie. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba określić swoje granice.  Powyżej macie zdjęcia mojego jedzonka (i picia), które od czasu do czasu fotografowałam, żeby mniej więcej mieć taką listę, co faktycznie jem, co udało mi się zmienić. Jeśli macie dla mnie jakieś rady, zapraszam do dzielenia się nimi, chętnie przeczytam i zmienię swoje nawyki na jeszcze lepsze, tylko grzecznie proszę, nie z pozycji "Borze szumiący, dziewczyno, co Ty wiesz o zdrowym odżywianiu".


________________________

Podoba Ci się wpis? Polub mnie na Facebooku lub zaobserwuj na Bloglovin!

12 komentarzy:

  1. Ja już kiedyś (ponad 10 lat temu!) zrobiłam sobie taki eksperyment i pierwsze wrażenie to również było niedowierzenie, że zdrowe może być aż tak samkowite :D

    OdpowiedzUsuń
  2. przypomnij sobie nazwę tych ciastek. proszę! bo jestem nimi bardzo zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej sobie nie przypomnę, ale po świętach obczaję i dam znać ;)

      Usuń
    2. może Bonitki?

      Usuń
    3. na pewno nie, nie wiem, czy to były "robione dla Biedronki", po prostu tam je kupiłam

      Usuń
  3. yum, wszystko wyląda tak smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie chłop w sklepie pytal czemu każę mu wziąć inne parówki, choć ta sama firma... w tych co wziął (niby obie wieprzowe) pierwszym składnikiem MOM indycze, w drugich na pierwszym miejscu po prostu mięso wieprzowe... trzeba czytać etykietki jak nic

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio również postawiłam na zdrowsze jedzenie. Głównie ze względu na szerokość w biodrach po rzuceniu papierosów, ale i z nadzieją na lepsze samopoczucie. Jem bardzo dużo sałatek, a tym samym warzyw. Korzystam ze zdrowszych olejów. Prawie całkowicie wykluczyłam z diety biały cukier i używam bardzo niewielkich ilości soli. I o dziwo wszyscy w domu - nawet Adaś - zachwycają się jedzeniem ;) Jedynym minusem było to, że na początku cały czas chodziłam głodna, ale to już na szczęście przeszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. BARDZO POLECAM słodzik z Lidla! Ja nie używam cukru do słodzenia napojów od daaaawna i lubię ten smak (kawy nie piję), ale wiadomo, że kakao musi być słodkie! I ostatnio zrobiłam sobie kakao z 4 tabletkami tego słodzika i wyszło idealne!!! Jak posłodzone cukrem! Polecam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja polecam ksylitol do słodzenia :) albo agawę, droższe, ale nie taki syf jak biały cukier, czy wszelkie słodziki :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama nie wiem, ja rzadko słodzę, właściwie to jedynie kakao i kawę... kakao piję raz na kilka dni, a kawę tylko od wielkiego dzwona. ale może coś pomyślę :D

      Usuń
  8. Ja też, ja też! Przede mną jeszcze cukier trzcinowy i zaprzestanie słodzenia herbaty bo nadal moja ukochana to czarna, ekspresowa, najlepiej Earl Grey albo Lipton Taste of London. Wypijam litryyyyy takiej herbaty dziennie i słodzę każdy kubek 2 łyżeczkami cukru :( Także jeden z planów na czerwiec to na pewno zmiana jeśli chodzi o ilość wypijanej herbaty z cukrem i zwiększenie ilości herbaty zielonej, planuję zakup jakiś dobrych smakowych zielonych i białych (białą też uwielbiam!). Ale przde wszystkim, zaraz po wypłacie idę do herbaciarni po yerba mate!!

    OdpowiedzUsuń